W wybuchu w metrze w Petersburgu zginęło w poniedziałek 11 osób, a ok. 50 zostało rannych. Komitet Śledczy Rosji wszczął śledztwo dotyczące aktu terrorystycznego. Według rosyjskich mediów, powołujących się na źródło w siłach bezpieczeństwa, ładunek wybuchowy został zdetonowany przez zamachowca samobójcę, młodego mężczyznę pochodzącego z Azji Centralnej.
Zakończyliśmy relację z tragicznego wydarzenia w Petersburgu. Najnowsze informacje w tej sprawie będą pojawiać się na RMF24.pl!
Rosyjskie służby badają związek dwóch osób z wybuchem w metrze. Jak podaje agencja TASS, chodzi o mężczyznę i kobietę, którzy pochodzą z centralnej części Azji.
Gazeta.ru poinformowała z kolei, że był to atak samobójczy. 22-letni zamachowiec urodził się w Kirgistanie, miał rosyjskie obywatelstwo. Był związany z radykalnym islamem.
Telewizja "Kanał 5" opublikowała zdjęcie z monitoringu, na którym - zdaniem stacji - widać zamachowca samobójcę.
Breaking news. Exclusive. Fifth Channel has a photo of a second suspect in terroristic attack.#terrorism #StPetersburg #PrayForRussia pic.twitter.com/oXaPKAlTSk
5tv3 kwietnia 2017
Według najnowszych doniesień w eksplozji zginęło 11 osób, 45 osób znajduje się w szpitalach. Służby zakończyły już prace poszukiwawczo-ratunkowe na miejscu zdarzenia.
Prezydent Rosji Władimir Putin złożył kwiaty koło stacji metra Technologiczeskij Institut, gdzie doszło do wybuchu. Prezydent spotkał się również z szefami resortów siłowych.
Putin po złożeniu kwiatów nie wypowiedział się dla mediów.
Ładunek wybuchowy, który eksplodował w metrze w Petersburgu, został zdetonowany przez zamachowca samobójcę, młodego mężczyznę pochodzącego z Azji Centralnej - podały media rosyjskie, powołując się na źródło w siłach bezpieczeństwa.
Według jednej z wersji ładunek wybuchowy w petersburskim metrze uruchomił terrorysta samobójca. Zgodnie ze wstępnymi danymi jest to 23-letni mężczyzna pochodzący z Azji Centralnej - powiedziało źródło. Dodało ono, że mężczyzna wniósł ładunek wybuchowy w plecaku i że domniemany sprawca był związany z "radykalnymi islamistami".
Tymczasem mężczyzna, który - według wcześniejszych doniesień - został sfilmowany przez kamery wideo w metrze i którego fotografię rozpowszechniły media elektroniczne, sam zgłosił się na policję i poinformował, że nie ma związku z wybuchem.
Mieszkańcy Petersburga składają kwiaty i zapalają znicze przy wejściu na stację metra Spasskaja, by oddać hołd zabitym. Grupy ludzi stoją w milczeniu przed leżącymi przy szklanych drzwiach metra wiązankach kwiatów.
W Moskwie ofiary wybuchu upamiętniono w dwóch miejscach związanych z Petersburgiem: przy pomniku Leningradu - miasta-bohatera nieopodal Kremla oraz przy gmachu, gdzie mieści się przedstawicielstwo miasta Petersburga.
Metro w Petersburgu częściowo wznowiło pracę po zamachach terrorystycznych - informują rosyjskie media. Pociągi jeżdżą na 3, 4 i 5 linii.
Stacje Siennaja Płoszczad i Instytut Technologiczny, między którymi doszło do wybuchu, są cały czas zamknięte i otoczone kordonem.
Poszukiwane są dwie osoby - według informacji, jakie płyną z rosyjskich służb mogą one być bezpośrednio związane z planowaniem ataku. Jeden z nich miał podłożył ładunek w wagonie metra, a drugi zostawić bombę na stacji Płoszczad Wosstanija. Ta druga bomba nie eksplodowała, został rozbrojona przez saperów. Oba ładunki były domowej roboty, do ich skonstruowania użyto m.in. gwoździ, śrub i metalowych kulek.
Jeden ze sprawców ataku został prawdopodobnie nagrany przez kamery monitoringu.
Rosyjskie media podały, że kamery wideo zarejestrowały domniemanego - jak to określiły - "organizatora wybuchu". Telewizja REN TV opublikowała kadr z ubranym na czarno mężczyzną w czarnym nakryciu głowy. Petersburski portal Fontanka.ru podał, że mężczyzna ten jest poszukiwany w związku z eksplozją w metrze.
Argumenty siłowe nie trafiają do Rosji, ten kraj nie lubi uginać się pod presją - powiedział w rozmowie z RMF FM ekspert ds. bezpieczeństwa i były szef Urzędu Ochrony Państwa Piotr Niemczyk. Jego zdaniem, Rosjanie mogą stosować represje nie tylko wobec środowisk, które niosą rzeczywiste zagrożenie terrorystyczne, ale też wobec opozycji i traktować zamach jako pretekst do takich właśnie działań.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zakwalifikował wybuch w metrze w Petersburgu jako akt terrorystyczny, przy czym śledczy rozpatrują także inne wersje tego zdarzenia - podała agencja TASS.
Jak poinformowała rzeczniczka komitetu Swietłana Pietrienko, wszczęta została sprawa karna dotycząca aktu terrorystycznego. Jednocześnie "śledczy mają zamiar sprawdzić również wszystkie inne możliwe wersje zdarzenia" - dodała rzeczniczka.
Ładunek wybuchowy, który eksplodował w metrze w Petersburgu, miał siłę rażenia odpowiadającą 300 gramom trotylu. Niewykluczone, że użyto w nim elementów zwiększających siłę rażenia - podała telewizja Rossija24.
Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) potwierdziła, że takie elementy znajdowały się w ładunku, który znaleziono na innej stacji metra - Płoszczad Wosstanija - i który nie eksplodował.
W Petersburgu ogłoszono trzydniową żałobę.
W momencie wybuchu maszynista nie zatrzymał pociągu. To miało uratować ludzi - twierdzi rzecznik Komitetu Śledczego Swietłana Pietrienko. Śledczy oceniają śledczy, że było to działanie zasadne.
Prokuratura Generalna przekonuje, że bomby do metra nie można było przenieść z powodu dużej liczby pasażerów. Jednak świadkowie mówią o tym, że policja kompletnie ignorowała porzucone w metrze walizki, co oznacza, że wśród nich należy szukać odpowiedzialnych.
Fakt, że w dniu zamachu w St. Petersburgu był Władimir Putin, to cios dla rosyjskich służb - podkreśla w rozmowie z RMF FM Piotr Niemczyk, były szef UOP i ekspert ds. bezpieczeństwa.
Chodzi o wskazanie słabości tych służb i niedostatecznego zabezpieczenia miejsca wizyty prezydenta. Co więcej, zdaniem Niemczyka, mógł być jeden z celów zamachu. Nie bez znaczenia jest też to, że Putin spotykał się dziś z prezydentem Białorusi.
To mógł być też sygnał dla Aleksandra Łukaszenki, bo to Białoruś jest dostawcą broni dla reżimu Assada - mówi Niemczyk.
I dodaje, że nieprzypadkowe może też być miejsce ataku. Rejony zamachu, to były rejony siedzib służb specjalnych.
Rosyjskie służby wciąż nie podają, kto stoi za zamachem. Żadna ze służb nie wskazuje na potencjalnych sprawców. Metro w Petersburgu zostało zamknięte, transport naziemny, czyli autobusy i tramwaje funkcjonują, transport jest dzisiaj bezpłatny.
Rosyjskie władze bardzo poważnie odniosły się do zamachu. Istnieje obawa, że do podobnych zdarzeń może dojść w Moskwie, w metrze albo na lotnisku, dlatego wzmocniono ochronę. Rosyjskie agencje cytują weteranów oddziału specjalnego Alfa, oni mówią wprost to zamach i nie ma mowy o innej wersji.
Kamery metra w Petersburgu zarejestrowały domniemanego sprawcę zamachu - podały rosyjskie agencje informacyjne, powołując się na źródła. Według wstępnych danych ładunek wybuchowy znajdował się w teczce pozostawionej w wagonie.
Telewizja REN TV opublikowała kadr z kamer wideo; widać na nim ubranego na czarno mężczyznę w czarnym nakryciu głowy. Agencje informacyjne, które podały informację o nagraniu z kamer wideo, nazywają domniemanego sprawcę "organizatorem wybuchu".
NAJNOWSZE DANE: Według Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego Rosji - w wybuchu zginęło 9 osób, około 20 zostało rannych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przedstawiciel rosyjskiej prokuratury generalnej Aleksandr Kuriennoj w wypowiedzi przekazanej przez media uznał za zamach terrorystyczny wybuch w petersburskim metrze.
W najbliższym czasie razem z kolegami z organów ścigania będziemy pracować nad tym, by zminimalizować następstwa tego aktu terrorystycznego, a także wyjaśnić wszelkie okoliczności, które pomogły w jego przeprowadzeniu - powiedział Kuriennoj, cytowany przez portal RBK.
W Petersburgu trwa akcja ratunkowa po eksplozji ładunków wybuchowych w metrze. Wybuch nastąpił na stacji Siennaja Płoszczad, będącej największym węzłem przesiadkowym. W tym miejscu łączą się trzy stacje kolei podziemnej. Stacja znajduje się na głębokości 55 metrów.
Agencja Reutera, powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa, podaje, że doszło do jednej eksplozji pomiędzy stacjami. Wcześniej pojawiały się doniesienia o dwóch wybuchach.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przez zaangażowanie Rosji w wojnę w Syrii całkiem możliwe jest, że za zamachem w Petersburgu stoją bojownicy Państwa Islamskiego - mówi w rozmowie z naszym dziennikarzem dr Krzysztof Liedel z Collegium Civitas. Podejrzenie, że chodzi raczej o terror międzynarodowy Liedel opiera na samym sposobie przeprowadzenia zamachu.
Jeżeli patrzylibyśmy na jakieś skrajne grupy antyputinowskie, to one raczej przeprowadzałyby te ataki raczej dość precyzyjne, tzn. atakowałyby albo jakiegoś policjanta, żołnierza, biznesmena, polityka, a nie na oślep niewinnych ludzi. Więc raczej światowy dżihad, może któraś z organizacji czeczeńskich, niż coś wewnętrznie... ale mówię tak na zasadzie spekulacji, bo tych danych jest za mało trochę - Krzysztof Liedel przypomina, że ISIS po zaangażowaniu się Rosji w wojnę zapowiadało ataki w tym kraju.
Wspczujemy rodzinom ofiar tego tragicznego wydarzenia powiedzia wicepremier Morawiecki,ktry przebywa w Waszyngtonie. #StPeterburgBlast pic.twitter.com/XtcuKemhd0
p_zuchowski3 kwietnia 2017
Polskie służby specjalne, w tym Centrum Antyterrorystyczne ABW, monitorują na bieżąco wydarzenia z Rosji, analizując je m.in. pod kątem bezpieczeństwa Polski.
"Służby specjalne nie otrzymują sygnałów świadczących o zwiększonym zagrożeniu atakami terrorystycznymi w naszym kraju. Nie rekomendują również wprowadzenia żadnego stopnia alarmowego. Ryzyko przeprowadzenia zamachu w Polsce pozostaje niskie" - czytamy w komunikacie nadesłanym do redakcji RMF FM.
Helicopter landing in Tekhnologichesky Institut in Saint #Petersburg near metro station, where bomb attack took place. #Russia pic.twitter.com/j5XktKF8GM
A_Ozkok3 kwietnia 2017
Najnowsze ustalenia: Niewielka naszpikowana metalowymi elementami bomba wybuchła w wagonie pomiędzy stacjami Technologiczeskij Institut i Siennaja Płoszczad.
Była także druga bomba, podłożona na stacji Płoszczad Wostannija, ona nie wybuchła, została rozbrojona.
Rosyjskie media potwierdzają, że nie chodzi o zamach samobójczy, ale o podłożone bomby, prawdopodobnie ze zdalnie sterowanymi zapalnikami.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Kadry z miejsca wybuchu w petersburskim metrzehttps://t.co/rWZolebeur#Sputnik #Rosja #Petersburg #wybuch pic.twitter.com/FEE8di7dmB
sputnik_polska3 kwietnia 2017
Wiele wskazuje na ślad islamski - mówi ekspert do spraw terroryzmu Wojciech Szewko. Sposób działania napastników jest podobny do poprzednich ataków, za którym stali islamiści. Chodzi o skoordynowane wybuchy w metrze z użyciem ładunków wybuchowych wyładowanych metalowymi elementami. Według eksperta, najbardziej prawdopodobnym organizatorem mogą być ludzie powiązani z czeczeńskim emiratem, albo Państwem Islamskim.
Państwo Islamskie ma od zawsze Rosję za jednego z głównych wrogów, ze względu na politykę zagraniczną w różnych stronach świata. Także ze względu na zaangażowanie w Syrii i na Kaukazie - podkreśla Szewko.
Dodaje, że jest za wcześnie by jednoznacznie wyrokować w sprawie napastników, bo trzeba wziąć pod uwagę jeszcze innych wykonawców - ruchy separatystyczne, a nawet rosyjską prowokację.
Najnowsze doniesienia mówią, że do wybuchu doszło w wagonie pomiędzy stacjami Technologiczeskij Institut i Siennaja Płoszczad, czyli była jedna eksplozja.
Według ekspertów, zamach był zaplanowany. Wybrano moment, kiedy Władimir Putin był w Sankt Petersburgu.
Nie ma informacji, że to był zamach samobójczy, prawdopodobnie chodzi o podłożoną w wagonie bombę.
Na razie nie ma żadnych informacji, by wśród poszkodowanych byli obywatele Polscy, nasi dyplomaci z konsulatu w Sankt Petersburgu są w kontakcie z rosyjskimi władzami - usłyszał nasz dziennikarz od rzecznika polskiego MSZ.
# #. # pic.twitter.com/i1AqklAhSP
5tv3 kwietnia 2017
W Sankt Petersburgu zamknięto wszystkie stacje metra.
Przyczyny nie są jeszcze jasne. Jest za wcześnie. Bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości, zarówno atak terrorystyczny, jak i działalność przestępczą - powiedział prezydent Rosji. Jak podkreślił, jest w ciągłym kontakcie ze służbami bezpieczeństwa.
Wiadomo, że w Sankt Petersburgu jest teraz Władimir Putin, który prowadzi rozmowy z Aleksandrem Łukaszenko. Przed chwilą rosyjski prezydent złożył kondolencje bliskim ofiar. Tym samym potwierdził, że w ataku zginęli ludzie.
Narodowy Komitet Antyterrorystyczny (NAK) potwierdził, że w eksplozji w metrze w Petersburgu zginęło 10 osób. Według służb ratowniczych, cytowanych przez agencję Reutera, do wybuchów doszło w dwóch wagonach na dwóch stacjach metra.
Telewizja Life News podaje, że oprócz stacji Siennaja Płoszczad chodzi też o stację Technologiczeskij Institut.
Rosyjskie telewizje pokazują leżących na peronie ludzi, zakrwawionych, stacja jest zadymiona.
Korespondent RMF FM w Rosji donosi, że jedna z bomb była naszpikowana metalowymi elementami. Wybuchła na stacji Technologiczeskij Institut. Jak podkreślają tamtejsze media, nie było wówczas w metrze dużo pasażerów.
Wiadomo, że w Sankt Petersburgu jest teraz Władimir Putin, który prowadzi rozmowy z Aleksandrem Łukaszenko.
Agencja Interfax pisze, że słychać było dwie eksplozje. Agencja RIA twierdzi natomiast, że do wybuchów doszło na dwóch stacjach petersburskiego metra.
Rosyjskie agencje mówią o zamachu terrorystycznym.
MORE: Emergency services evacuate people from #SaintPetersburg metro following blast https://t.co/w8wLKn8z7Z pic.twitter.com/nbiJGoKsQa R...
bobbit22663 kwietnia 2017
Zamknięto trzy stacje metra.
Świadkowie mówią, że na miejsce dotarły już karetki pogotowia.
Do wybuchu doszło na stacji Instytut Technologiczny. Inne źródła mówią, że na stacji Siennaja Płoszczad.
Wagon metra został całkowicie rozerwany.
In the #subway in St. #Petersburg (#Russia) on the "blue" branch there was an #explosion. The explosion occurred in the train car. pic.twitter.com/6svJ4mQSoX
rafshmatko3 kwietnia 2017
(j.)