Orwell w Warszawie - tak węgierski dziennik "Nepszabadsag" tytułuje dziś artykuł o ostanich zmianach w polskim rządzie. Kadrowa karuzela po polsku - to komentarz rosyjskiego dziennika „Wriemia Nowosti” .
Liberalno-lewicowa gazeta komentuje, że w obecnej polityce rządowej w Warszawie nie wystarczy wierność, konieczna jest jeszcze bezwzględna podległość. I dodaje: "To już banał, że każdy dzień przynosi w Polsce nowy skandal".
Zdaniem dziennika, dziś w Warszawie ton nadaje Antoni Macierewicz, "który w każdym podejrzewa wroga i agenta, zwolennika elity postkomunistycznej". Macierewicz - jak czytamy - to "wróg Wałęsy, Unii Europejskiej, euro ", "to trwałość wśród zmienności".
Kadrowa karuzela po polsku, Kaczyńscy zajęli się ulubionym zajęciem - tak „Wriemia Nowosti” komentują dziś zmiany w polskim rządzie. Rosyjski dziennik zwraca uwagę, że zmieniło się dwóch ministrów resortów "siłowych" ale, jak dodaje, ławka rezerwowych jest krótka, to ciągle ci sami ludzie, więc na politykę zagraniczną, nie będzie to miało wpływu.
Z kolei „Niezawisimaja Gazieta” pisze, że proces likwidacji różnego rodzaju pozostałości po komunie i poszukiwanie agentów nabrało w Polsce takich rozmiarów, że postronny obserwator zaczyna mieć wątpliwości, czy przez ostatnie piętnaście lat Polska w ogóle była wolna i niezależna. Komentując dymisję ministra obrony gazeta sugeruje, że Sikorski, wykształcony na Zachodzie i z zachodnimi manierami, zbyt mocno kontrastował z pozostałymi członkami ekipy Kaczyńskich.
Konserwatywna rewolucja w Polsce zaczęła pożerać własne dzieci - pisze niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", komentując dymisje ministra spraw wewnętrznych Ludwika Dorna i obrony Radosława Sikorskiego. Gazeta dodaje, że Dorn był ostatnią osobą w PiS, która odważała się czasami sprzeciwić Kaczyńskim. "Jego odejście oznacza wypełnienie luki w szeregach potakiwaczy.” „Przyjmowanie stanowisk w tej koalicji tworzonej przez sekciarzy z prawa i lewa stało się przedsięwzięciem samobójczym. Ci, którzy podejmują to ryzyko, rządzą Polską poniżej jej rzeczywistej wartości" - stwierdza "Frankfurter Allgemeine Zeitung".