Rozwiązanie zagadki zabójstwa premiera Szwecji Olofa Palmego zostanie przedstawione najpóźniej w czerwcu – obiecuje szef szwedzkiej prokuratury Krister Peterson. Gazeta "Aftonbladet" ujawniła, że specjalna grupa dochodzeniowa zajmująca się morderstwem sprzed 34 lata zebrała nowe ślady DNA. W marcu zostały przesłane do zakładu medycyny sądowej i dają nowe światło na wydarzenia z lutego 1986 roku.
W szwedzkiej policji działa specjalna grupa, która zajmuje się wyjaśnianiem zagadki zabójstwa premiera tego kraju Olofa Palmego. Noa, bo tak nazywa się ta grupa, pracuje przy zastosowaniu najnowszych zaawansowanych technik abstrahowania śladów DNA.
W marcu grupa zwróciła się o pomoc do zakładu medycyny sądowej w Linköping. Oficjalnie służby nie chcą komentować sprawy. Wiadomo natomiast, że w zakładzie w Linköping poddawane są analizie próbki genetyczne pobrane na potrzeby śledztw szwedzkiej policji. Tam też powstał spis genetyczny ludności Szwecji, gdzie każdy może odszukać swoich krewnych.
Według ustaleń "Aftonbladet", dochodzenie na podstawie nowo zdobytej próbki DNA ponownie kręci się wokół osoby określanej w szwedzkich mediach mianem Skandiaman. To grafik pracujący w znajdującej się w pobliżu miejsca zabójstwa firmie Skandia, stąd jego ksywka. Stig Folke Wilhelm Engström, bo tak się nazywał, zmarł w 2000 roku. Po zabójstwie premiera w wielu wywiadach twierdził, że był pierwszym świadkiem, który pojawił się na miejscu zabójstwa Palmego.
Na początku tego roku policja odwiedziła 4-5 osób z kręgu jego żyjących krewnych.
28 lutego 1986 roku około godziny 23:21 premier Szwecji bez eskorty ochroniarzy wyszedł w towarzystwie żony Lisbet z wieczornego seansu w kinie "Grand". Zabójca podszedł bardzo blisko, strzelił dwa razy. Palme zmarł w szpitalu o godzinie 00:06, już 1 marca 1986 roku.
W 30. rocznicę śmierci Palmego premier Szwecji Stefan Lofven nazwał zbrodnie "otwartą raną".
W trwającym 34 lata śledztwie przesłuchano 10 000 ludzi, z których 134 przyznały się nawet do zabójstwa.
Żona Palmego rozpoznała zabójcę w Christerze Petterssonie, drobnym kryminaliście, uzależnionym od narkotyków. W 1989 roku został nawet skazany za zabójstwo, ale kilka miesięcy później sąd II instancji oczyścił go z zarzutów. Policja wpadła bowiem na trop jego sobowtóra. Kiedy funkcjonariusze zapukali do drzwi jego domu, mężczyzna zastrzelił się.
Głównym podejrzanym o dokonanie zbrodni został Viktor Gunnarsson, powiązany ze środowiskami skrajnej prawicy, a w szczególności z Europejską Partią Robotników. Był kilkakrotnie przesłuchiwany, mimo to nie znaleziono żadnego dowodu na jego udział w zabójstwie. Gunnarsson wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W grudniu 1993 roku znaleziono jego nagie ciało. Ktoś dwukrotnie strzelił mu w głowę.
Przez te wszystkie lata zabójców premiera szukano w środowisku tureckich Kurdów, a nawet służb specjalnych RPA.
Śmierć Olofa Palmego sprawiła, że otwarte społeczeństwo szwedzkie zaczęło się stopniowo zmieniać. Dziś urzędujący premier mieszka w rządowej willi, a jego ministrowie nigdy nie jeżdżą metrem.
Palme żył, jak każdy inny obywatel Szwecji. Mieszkał w szeregówce w dzielnicy Vällingby. Jego nazwisko i adres zamieszkania widniały w książce telefonicznej, a światowych przywódców, odwiedzających Szwecję z oficjalną wizytą zwykł zapraszać na pieczoną w swoim ogrodzie kiełbaskę. Wakacje spędzał w domku na wyspie Fårö, gdzie nie miał nawet telefonu.