"Za zabójstwem Borysa Niemcowa stoją ludzie zarządcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa, ale cała intryga to sprawka Siergieja Iwanowa, szefa administracji rosyjskiego prezydenta" - twierdzi w rozmowie z moskiewskim korespondentem RMF FM Przemysławem Marcem Andriej Piontkowski, znany rosyjski opozycjonista. Jego zdaniem śmierć opozycjonisty była elementem antyputinowskiej rozgrywki.
Kreml zlecił Kadyrowowi zabicie Borysa Niemcowa. A z drugiej strony - to Kreml znajduje zabójców. To paradoks. Ale ta sprzeczność znika, jeśli uświadomimy sobie, że nie ma jednego Kremla, ale są tam dwie różne siły - mówi Piontkowski. Jest Putin i jest Iwanow, który rozpoczął wojnę z Putinem. Można przyjąć, że to Iwanow podpowiedział Kadyrowowi: "idź i zabij Niemcowa, po to aby postawić Putina w bardzo niewygodnym położeniu" - tłumaczy.
55-letni Borys Niemcow, jeden z przywódców Republikańskiej Partii Rosji - Partii Wolności Narodowej (Parnas), został zastrzelony 27 lutego wieczorem w pobliżu Kremla. Opozycjonista był jednym z najgłośniejszych krytyków prezydenta Władimira Putina. Zarzucał mu zwłaszcza agresywną politykę wobec Ukrainy. W latach 2011-12 Niemcow był jednym z organizatorów protestów w Moskwie po wygranych przez Putina i kontrolowaną przez niego Jedną Rosję wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
Rosyjscy śledczy twierdzili w ostatnich dniach, że jednym z motywów zabójstwa Niemcowa mógł być fakt, że wystąpił on w obronie karykatur Mahometa i potępił atak dżihadystów na redakcję tygodnika "Charlie Hebdo" w Paryżu 7 stycznia.
(mn)