Przeciw temu, co nazywają bezczynnością w sprawach klimatu, w piątek po południu przed gmachem francuskiego ministerstwa transformacji ekologicznej zebrało się kilkaset młodych osób.
Do manifestacji wezwało stowarzyszenie Youth for Climate France. Pragnie ono, by wszyscy francuscy gimnazjaliści, licealiści i studenci zastrajkowali w piątek 15 marca, a następnie zamierza przedstawić swe rewindykacje rządowi.
Jeśli nie zostaniemy wysłuchani, przejdziemy do akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego - zapowiada stowarzyszenie, które na swej stronie facebookowej stwierdziło: "Mamy prawo głosu wobec pasywności większej części starszego pokolenia - stawką jest nasza przyszłość".
Francuska sekcja międzynarodowej organizacji pacyfistyczno-ekologicznej Greenpeace ogłosiła, że "popiera rozpoczęte w piątek strajki i wszystkich zachęca, by jak najszybciej włączyli się do ruchu". Według jej komunikatu w skład Youth for Climate France weszło już około trzydziestu grup, a organizacja się rozrasta.
Uczestnicy i organizatorzy przyznają, że bodźcem dla ich akcji był przykład młodej Szwedki, która co piątek, zamiast iść do szkoły, "dla klimatu" protestowała przed parlamentem. Jej sukces - w grudniu wystąpiła na katowickiej COP 24, a następnie na światowym forum ekonomicznym w Davos - spowodował, że jej śladem poszli uczniowie kilku innych krajów zachodnich, a teraz i Francji.
Piątkowy strajk szkolny i manifestację przed ministerstwem organizatorzy tłumaczyli chęcią nadania dynamiki, która "spotęguje akcję 15 marca". Koordynację - informują - umożliwiły media społecznościowe.
Na chodniku przed wejściem do ministerstwa pilnowanym przez kilku policjantów w rynsztunku interwencyjnym usiadło około 50 młodych mężczyzn i kobiet. Wokół stało o wiele więcej osób.
Manifestanci trzymali tabliczki z napisami takimi jak: "Zabijacie nas i o tym wiecie", "Nasza planeta jest bardzo wrażliwa", "Kapitalista to utopista, ekolog to realista", czy "Ziemianinie, bez Ziemi jesteś niczym".
Wznosili również okrzyki: "Krok do przodu dwa do tyłu - to jest polityka rządu", "Zero z minusem dla rządu z ekologii" i "Ministerstwo zdrady ekologicznej".
Na wielkim transparencie postawionym przed fasadą ministerstwa widniał napis: "Nie ma sprawiedliwości ekologicznej bez sprawiedliwości podatkowej i społecznej".
Pamiętamy o poczynaniach międzynarodowych koncernów, o pogoni za zyskiem za wszelką cenę, którą najpierw płacą pracownicy, a zaraz potem natura - tłumaczył obecność tego hasła Bruno, który przedstawił się jako uczeń prestiżowego liceum paryskiego im. Jansona de Sailly.
28-letni Elia, który, jak tłumaczy, "nie ujawnia nazwiska od czasu, gdy często manifestuje", powiedział PAP, że "przed ministerstwo przywiodła (go) wściekłość, bo to już trochę koniec świata".
Kilka osób zapytanych o udział w manifestacji odpowiedziało prawie identycznie, że "nie wystarczy gasić za sobą światło i zakręcać kran w czasie mycia zębów. Do zareagowania musimy zmusić polityków i wielkie koncerny". "Dlatego działamy i będziemy działać" - zapewniała Geraldine Baldet, która, jak mówi, studiuje historię.
Francuskie media z sympatią opisują młodzieżową mobilizację, a w piątek minister transformacji ekologicznej Francois de Rugy w rozmowie z radiem France Info utrzymywał, że sprawia mu "satysfakcję, że młodzież i wielu innych żąda, by więcej robić 'dla klimatu'. Dodał nawet: "myślę, że na rzecz klimatu możemy iść razem, trzymając się za ręce". Zastrzegł jednak: "jako ojciec rodziny nie będę namawiał do strajku" i odrzucił zarzuty o bezczynność rządu wobec globalnego ocieplenia.
Kilku ekspertów występujących w debatach radiowych i telewizyjnych zwróciło uwagę, że polityka samej tylko Francji i nawet Europy niewiele waży w zmianach klimatycznych, inni mówili o konieczności zmiany modelu rozwoju, na który nie przystaną rynki wschodzące.
W artykule zamieszczonym na internetowej stronie miesięcznika "Causeur" filozof Pierre-Yves Meyer wiarę w to, że "strajkując ratuję", nazwał "magiczną myślą licealistów w służbie 'klimatu". Całą akcję określił jako "nową ilustrację leniwych rewolt naszej epoki: magiczna myśl zbawi świat".
Sukces ruchu filozof tłumaczy "dynamiką mediów społecznościowych, która wszystko pozwala obiecać, pod warunkiem, że będzie byle jakie i infantylne, i która nie troszczy się o najmniejszy choćby związek z rzeczywistością".