Sytuacja Kościoła katolickiego w Chinach jest coraz trudniejsza - powiedział PAP pracujący w tym kraju duchowny. Papież Franciszek jest otwarty na dialog z komunistami w Pekinie, ale chiński prezydent Xi Jinping chce kontrolować wszystko, w tym religię.
W ostatnich latach światowa prasa donosiła o rozmowach pomiędzy Stolicą Apostolską a władzami ChRL na temat przywrócenia relacji dyplomatycznych, zerwanych w 1951 roku. Negocjacje budzą kontrowersje wśród duchownych ze względu na historię represji względem grup religijnych i łamania praw człowieka w Chinach.
W lutym ówczesny biskup Hongkongu, kardynał John Tong, oceniał na łamach katolickiego tygodnika "Sunday Examiner", że taka umowa byłaby "mniejszym złem" i pozwoliłaby na zjednoczenie lojalnego wobec Watykanu Kościoła podziemnego i uznawanego przez władze w Pekinie Kościoła patriotycznego.
Natomiast jego poprzednik, kardynał Joseph Zen, mówił w ubiegłym roku w salezjańskiej szkole w Hongkongu, że porozumienie z Pekinem byłoby "zdradą Jezusa Chrystusa" i oceniał, że dążący do "ugody za wszelką cenę" papież Franciszek "być może nie zna komunistycznych prokuratorów, którzy zabili setki tysięcy" ludzi w Chinach.
Obecne władze Kościoła, zarówno w Watykanie, jak i w Hongkongu, są raczej przychylne dialogowi z Pekinem - powiedział PAP europejski ksiądz pracujący w Chinach kontynentalnych. Takie stanowisko prezentuje jego zdaniem również mianowany kilka miesięcy temu obecny biskup Hongkongu Michael Yeung.
Papież Franciszek jest otwarty, ale nie przynosi to skutku - ocenił ten europejski duchowny, dodając, że sytuacja katolików w Chinach jest coraz trudniejsza. Podał przykład zagranicznych duchownych, którzy pracowali w ChRL od ponad 20 lat, a ostatnio nie zostali ponownie wpuszczeni do tego kraju.
Rosnącą kontrolę potwierdził w rozmowie z PAP naukowiec Ośrodka Badań pw. Ducha Świętego diecezji Hongkongu dr Anthony Lam. Zwrócił uwagę na nową ustawę religijną, uchwaloną we wrześniu, która wejdzie w życie w lutym przyszłego roku. Nowe prawo "zacieśnia kontrolę nad religią i nakłada presję na Kościół katolicki" - wyjaśnił Lam, który dysponuje szeroką wiedzą na temat funkcjonowania Kościoła w Chinach kontynentalnych.
Xi Jinping chciałby kontrolować wszystko. Zmusza ludzi, by odpowiadali przed nim w każdym szczególe. Dotyczy to całych Chin, nie tylko religii - ocenił badacz. Jego zdaniem nowe przepisy utrudnią funkcjonowanie Kościoła podziemnego, wymagając od jego przedstawicieli rejestracji w urzędach.
Pod koniec 2015 roku społecznością katolicką w Chinach wstrząsnęła wiadomość o śmierci księdza Yu Hepinga, który prowadził m.in. katolicki portal internetowy. Jego ciało zostało odnalezione w rzece w mieście Taiyuan na północy Chin. Oficjalną przyczyną śmierci było samobójstwo, ale osoby z otoczenia Yu w taką wersję nie wierzą.
To było morderstwo - ocenił Lam, podkreślając, że był przyjacielem Yu. Z pewnością Watykan nie może takich rzeczy zaakceptować. Ale rząd centralny też ich nie akceptuje. Nie sądzę, że to rząd centralny zabił ojca Yu Hepinga. To nie było konieczne - powiedział hongkoński badacz.
Również komentowana w międzynarodowej prasie kampania burzenia krzyży w katolickich kościołach w prowincji Zhejiang na południowym wschodzie Chin wynika jego zdaniem z nadgorliwości "głupich lokalnych urzędników", a nie złej woli rządu centralnego. Od 2013 roku w Zhejiangu krzyży pozbawiono co najmniej 1,2 tys. kościołów, a niektóre świątynie całkiem zburzono, jak choćby kościół Sanjiang w mieście Wenzhou, które nazywane jest "chińską Jerozolimą" ze względu na dużą społeczność chrześcijańską.
Zdaniem Lama temat nawiązania oficjalnych stosunków dyplomatycznych jest obecny odkąd na początku lat 80. papież Jan Paweł II wezwał do naprawy relacji pomiędzy Chinami a Watykanem. Pekin wciąż upiera się przy dwóch warunkach: chce od Stolicy Apostolskiej zerwania stosunków dyplomatycznych z Tajwanem oraz nieingerowania w wewnętrzne sprawy Chin.
Podstawowe ramy nie zmieniły się od 30 lat - powiedział badacz. Dodał, że obecnie "atmosfera się poprawia", a "obie strony precyzują definicje tych dwóch warunków i dostrajają stanowisko względem siebie nawzajem".
Krytykę ze strony kardynała Zena ocenił jako niesprawiedliwą. Jeśli nie widziałeś umowy, jak możesz oceniać, czy ona jest dobra czy zła? - zapytał. To tak jak z dwojgiem ludzi biorących ślub. Jeśli twierdzisz, że to małżeństwo będzie katastrofą, jesteś niesprawiedliwy - powiedział.
Kością niezgody pomiędzy Stolicą Apostolską a Pekinem są zasady ordynacji biskupów. Zgodnie z prawem kanonicznym to Watykan powinien decydować, kto otrzymuje święcenia, tymczasem KPCh uważa się za jedyną władzę w kraju i nie chce oddać kontroli nad niczym, co dzieje się na zarządzanym przez nią terytorium.
Lam, którego przełożonym w Ośrodku Badań pw. Ducha Świętego jest kardynał Tong, zwrócił uwagę, że pod rządami Xi Jinpinga Chiny nie ordynowały jeszcze żadnego biskupa nieuznawanego przez Watykan. Takie przypadki zdarzały się natomiast wielokrotnie za panowania poprzedniego prezydenta Hu Jintao.
"Xi Jinping jest bardzo inteligentny. Oni (władze) nie potrzebują żadnego z tych nieuznawanych biskupów", gdyż sprowadzają oni krytykę świata na rząd centralny, jednocześnie w niczym mu nie pomagając - ocenił Lam.
Jego zdaniem nawet w przypadku umowy z Chinami Watykan nigdy nie zrzeknie się władzy nad wyborem biskupów. Może najwyżej zapewnić władze, że zostaną one o ich wyborze powiadomione z wyprzedzeniem lub "może się zgodzić na odsunięcie w czasie niektórych ordynacji, jeśli chiński rząd będzie silnie sprzeciwiał się wyborowi danej osoby" - powiedział.
W Chinach mieszka ok. 12 mln katolików. Część z nich należy do oficjalnego Kościoła patriotycznego, a część modli się w nieuznawanych przez władzę domowych świątyniach Kościoła podziemnego, lojalnego wobec Watykanu.
Oba kraje zerwały oficjalne stosunki dyplomatyczne w 1951 roku. Watykan jest jedynym państwem europejskim, które uznaje niepodległość Tajwanu, uważanego przez ChRL za zbuntowaną prowincję. Według hongkońskiego dziennika "South China Morning Post" dzięki otwartej postawie papieża Franciszka Pekin i Stolica Apostolska wznowiły dialog polityczny w 2014 roku.
Pracuję (w Ośrodku Badań) od 34 lat. Zawsze mówiłem, że relacje chińsko-watykańskie to temat ważny, ale niepilny, nawet jeśli odłożysz go o 30 lat - podsumował Lam.
Andrzej Borowiak