W ostatnich tygodniach i dniach poprzedzającym 5. rocznicę wydarzeń z 11 września w Stanach Zjednoczonych otwarto niezliczoną liczbę wystaw – zdjęć, plakatów, rysunków, wierszy. Do najbardziej nietypowych należy jednak wystawa „Elegia w pyle”.
Na tej wystawie można zobaczyć odzież z jednego ze sklepów na dolnym Manhattanie szczelnie pokrytą pyłem, który opadł po zawaleniu się bliźniaczych wież WTC, pyłem, w którym oprócz toksycznych substancji mogą być także ludzkie szczątki.
Najczęściej odwiedzanym w tym czasie miejscem jest jednak z pewnością Muzeum Strefy Zero. To niewielki apartament, gdzie można zobaczyć setki zdjęć, drobiazgi ocalałe z zamachu. Ale najważniejsi są tu przewodnicy–strażacy, którzy pracowali w Strefie Zero, i ich opowieści o tym, co sami przeżyli.
Na zwiedzających duże wrażenie robią małe rzeczy. Te pluszowe misie, piłki do golfa… Wyobrażam sobie te osoby, jak trzymały te przedmioty w rękach i nie zdawały sobie sprawy z tego, co się dzieje - mówi korespondentowi RMF FM jedna ze zwiedzających kobiet.
Dla twórcy muzeum najważniejszą pamiątką jest niewielki zegar, którego wskazówki zatrzymały się na godz. 10.02, czyli na chwilę przed zawaleniem się południowej wieży.
Ale w muzeum są także inne przedmioty pochodzące z WTC, takie przypominające o życiu – to chociażby puszki po piwie, które w konstrukcji ukryli pracujący przy budowie wież robotnicy.