Uwolniono turystów porwanych w czwartek przez przedstawicieli rdzennej ludności jednej z osad w Puszczy Amazońskiej. 100 osób uprowadzono, by "zwrócić uwagę władz Peru na problem zanieczyszczenia wód w regionie".
Przedstawiciele rdzennej społeczności uwolnili zakładników, ale zapowiedzieli, że mieszkańcy Cuninico będą dalej protestować i blokować trasy statków, dopóki rząd nie udzieli konkretnej pomocy mieszkańcom Amazonii.
Pasażerowie statku rzecznego Eduardo 11, w tym 23 obcokrajowców i 75 Peruwiańczyków, wyruszyli w czwartek na wyprawę wzdłuż rzek Huallaga, Maranon i Amazonka. Trasa wycieczki miała przebiegać między dwoma głównymi miastami regionu Amazonii - Yurimaguas, leżącym nad Huallagą, i Iquitos, leżącym już nad Amazonką. Pasażerowie Eduardo 11 zostali jednak zatrzymani w połowie drogi przez mieszkańców osady Cuninico nad rzeką Maranon.
Uznaliśmy, że jesteśmy zobowiązani do podjęcia tego kroku, aby zwrócić uwagę państwa, które nie zwróciło na nas uwagi przez osiem lat - przekazał przywódca rdzennej społeczności Wadson Trujillo w wywiadzie dla agencji Associated Press, komentując zatrzymanie turystów.
Jak powiedział, wycieki ropy w 2014 r., a następnie we wrześniu bieżącego roku, bardzo zaszkodziły mieszkańcom Amazonii, których dieta oparta jest na rybach żyjących w rzekach. Ludzie musieli pić wodę i jeść ryby zanieczyszczone ropą bez jakiejkolwiek oznaki zaniepokojenia ze strony rządu - skomentował Trujillo.
Dodał, że wycieki wpłynęły nie tylko na życie ok. 1000 mieszkańców Cuninico, ale także na ok. 80 innych społeczności, z których wiele nie ma dostępu do bieżącej wody, elektryczności czy usług telefonicznych.
W 2016 r. peruwiańskie ministerstwo zdrowia pobrało próbki krwi od mieszkańców Amazonii. We krwi około połowy osób poddanych testom poziom rtęci i kadmu znajdował się ponad poziomem zalecanym przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Dzieci mają te trucizny w swojej krwi. Ludzie codziennie cierpią na problemy żołądkowe. Taka jest codzienność - powiedział Trujillo.
Premier Peru Anibal Torres, w odpowiedzi na żądania zajęcia się sprawą wycieków ropy przez rząd, stwierdził jedynie, że problemu nie da się rozwiązać "w ciągu jednego dnia, kilku miesięcy, a nawet lat", gdyż winne jest "200 lat zła".'