Większość uczestników wypadku polskiego autobusu na Węgrzech wróciła już do Polski. W kraju są już 43 osoby, 2 najciężej ranne pozostały jeszcze w węgierskim szpitalu.
Sprawę wypadku wyjaśniają węgierscy śledczy, ale zajmuje się nim także polska prokuratura. Wprawdzie do wypadku doszło za granicą, ale jego uczestnikami byli Polacy. Do tego siedzibę w naszym kraju ma zarówno biuro podróży organizujące wyjazd jak i firma, od której wynajmowano autokary.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Bielsku-Białej, bo tam znajduje się siedziba organizatora wyjazdu. Niewykluczone, że śledztwo przejmie prokuratura okręgowa.
W przyszłości dochodzenie w całości może zostać przekazane polskiej stronie, bo ewentualne przesłuchania łatwiej będzie prowadzić w naszym kraju.
Ostateczna decyzja o przekazaniu śledztwa należy do strony węgierskiej.
Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę po godz. 6 w okolicy miejscowości Kiskunfélegyháza na południu Węgier. Jechało nim 44 turystów z Polski i dwóch kierowców. Jeden z pasażerów zginął, a 24 osoby znalazły się w szpitalu.