Wyniki środowych wyborów parlamentarnych w Holandii będą miały wielkie znaczenie dla mieszkających w tym kraju Polaków i dla dalszego funkcjonowania Unii Europejskiej. Szanse na zwycięstwo mają dwa proeuropejskie ugrupowania: liberalna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), którą kieruje premier Mark Rutte, oraz opozycyjna Partia Pracy (PvdA) Diederika Samsoma. Jednak antyeuropejskie głosy z dnia na dzień przybierały ostatnio na sile.
Kampania wyborcza koncentrowała się przede wszystkim na problemach Unii Europejskiej (szef ksenofobicznej partii PVV, Geert Wilders, nawoływał do wyjścia z eurolandu) i na problemie imigracji. Jeszcze wczoraj wieczorem, podczas ostatniej debaty wyborczej, w telewizji publicznej NOS Wilders zaatakował Polaków. Te miejsca pracy (o których mówił premier Rutte) są przede wszystkim dla Polaków, a tych nie chcemy tutaj w Holandii.
Temat prawa Polaków do pracy w Holandii powracał w kampanii jak bumerang. Ponad 60 proc. Holendrów nie podoba się to, że nasi rodacy mogą swobodnie pracować w krajach UE. Partie polityczne nie pozostają więc na to głuche i większość z nich obiecuje mniejsze lub większe ograniczenia w zakresie swobodnego przepływu osób.
Jak zaznacza portal polonijny Polonia.nl, partie takie jak PVV, VVD, CDA, PvdA i SP chcą zmienić unijną dyrektywę o swobodnym przepływie osób. Ponieważ chętni do ograniczenia swobodnego przypływu pracowników pochodzą z całego spektrum politycznego, to można się spodziewać, że bez względu na wynik wyborów, naciski na ograniczenie tego prawa będą się wzmagać. W ramach UE trudno jednak będzie zmienić prawo, ale nowy rząd może wykorzystać wszystkie dostępne mu środki, by (zgodnie z prawem UE) ograniczać dostęp naszych rodaków do holenderskiego rynku pracy.
Z punktu widzenia holenderskiej polityki migracji zarobkowej najbardziej korzystna dla polskich migrantów w tych wyborach parlamentarnych jest wygrana PvdA, tworząca koalicję wraz z D66, CDA i GroenLinks. Ale, by mieć większość w parlamencie, potrzebny byłby im piąty koalicjant - uważa Małgorzata Bos-Karczewska, redaktor naczelna portalu Polonia.nl. Taki wynik nie będzie jednak łatwy. Charyzmatyczny lider PvdA Diderik Samsmom, który wyciągnął PvdA z kryzysu, kilkakrotnie publicznie atakował premiera Rutte z VVD za jego ambiwalentny stosunek do dyskryminacji Polaków i brak zdecydowanych działań przeciwko antypolskiemu portalowi Wildersa.
Pomimo, że do PvdA należy również Marnix Norder, znany ze swojej wypowiedzi o "tsunami Polaków", to prawdopodobnie pod przewodnictwem Diderika Samsoma PvdA będzie raczej przyjazna EU i Polakom. Jednak oni także muszą się liczyć ze swoim skrajnym odbiciem tj. SP (Partia Socjalistyczna), której członkowie już wielokrotnie wypowiadali się za ograniczaniem prawa do podejmowania pracy w UE, a przynajmniej w Holandii - komentuje w rozmowie z dziennikarką RMF FM obserwator holenderskiej sceny politycznej Krzysztof Znarowski.