Na Islandii doszło do nowego wybuchu wulkanu. Tunel wypełniony magmą pojawił się w pobliżu miasta Grindavík. Konieczna była ewakuacja kilkuset osób. „Strumienie lawy sięgają 50 metrów” – powiedziała geofizyk Kristín Jónsdóttir w rozmowie z radiem Rás 2.
Erupcja wulkanu rozpoczęła się o godzinie 12:46, była gwałtowna i według islandzkich mediów w tym samym rejonie co poprzedni wybuch, czyli na północ od Grindavík. Poprzedziły ją wyczuwalne przez mieszkańców wstrząsy ziemi.
Zarządzono ewakuację tego położonego na wybrzeżu miasta, elektrowni Svartsengi oraz pobliskiego kompleksu uzdrowiskowego Bláa Lónið. To w sumie 700-800 turystów i pracowników - podaje agencja Rúv.
Wiele osób pracuje w Grindavík. Wszyscy są zaznajomieni z procedurami ewakuacyjnymi - uspokaja Hjördís Guðmundsdóttir z obrony cywilnej.
Lawa, która wydostaje się na powierzchnię, nie zbliżą się do miasta, natomiast dzieje się tak z magmą pod ziemią.
Już wczoraj służby alarmowały, że od poprzedniej erupcji 16 marca pod powierzchnią ziemi zgromadziło się ok. 20 mln m sześciennych magmy.
Spodziewaliśmy się tego wybuchu - przyznaje geofizyk Kristín Jónsdóttir.
Media podają, że ok. 16:00 szczelina miała już 2,5 km długości. Wieczorem było to już 4 km. Co więcej lawa wylała się na drogę, nad którą teraz unoszą się trujące opary topniejącego asfaltu.
Na zdjęciach zrobionych przez drona widać fontanny lawy, które wystrzeliwują w powietrze oraz unoszące się wysoko w powietrze kłęby dymu.
Mimo to agencja Rúv informuje, że nie powinno to mieć wpływu na ruch lotniczy nad Islandią.