Panika na somalijskim wybrzeżu. Nad miastem Haradheere, uważanym za bazę somalijskich piratów, przeleciała nad ranem eskadra obcych śmigłowców - podają naoczni świadkowie, cytowani przez agencję Reuters. Ich zdaniem, załogi śmigłowców stanowili biali. Maszyny, pochodzące prawdopodobnie z okrętów obcych bander, patrolujących wody Oceanu Indyjskiego u wybrzeży Somalii, przez pół godziny krążyły nad miastem.
Somalijscy piraci mają w Haradheere i wokół miasta kilka swych głównych baz. W porcie zakotwiczonych jest też kilka porwanych przez nich obcych jednostek.
Obserwatorzy wiążą pojawienie się śmigłowców nad miastem ze sprawą kapitana kontenerowca "Maersk Alabama" Richarda Phillipsa, przebywającego nadal z czterema porywaczami na łodzi ratunkowej, dryfującej w kierunku somalijskich wybrzeży.
Amerykańska marynarka wojenna podjęła w sobotę nieudaną próbę odbicia kapitana z rąk piratów. Ci otworzyli jednak do żołnierzy ogień, zmuszając ich do odwrotu. Fiaskiem zakończyć się miały również kontakty z somalijską starszyzną w sprawie mediacji przywódców plemiennych na rzecz uwolnienia kapitana.