Niedzielne referendum we Włoszech w sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości zostanie uznane za nieważne z powodu niskiej frekwencji- wynika z informacji mediów podanych po zamknięciu lokali wyborczych o godzinie 23. Razem z referendum odbyły się wybory samorządowe w prawie tysiącu miast i gmin.

REKLAMA

Według danych MSW do godziny 19 w referendum wzięło udział ponad 14 procent uprawnionych. Aby było ważne, frekwencja musiałaby przekroczyć 50 procent. "La Repubblica" informuje, że głosowało mniej niż 25 procent Włochów.

Promotorami referendum były ugrupowania: prawicowa Liga i partia Radykałowie.

Obywatelom zadano pięć pytań. Pierwsze pytanie dotyczyło propozycji uchylenia przepisu o 6-letnim zakazie kandydowania w wyborach oraz pełnienia urzędów przez osoby skazane za niektóre czyny, w tym korupcję, a drugie - ograniczenia stosowania środków zapobiegawczych.

W trzecim zawarto propozycję "rozdzielenia karier" sędziów i prokuratorów, czyli wprowadzenia zakazu przechodzenia od jednej funkcji do drugiej.

Czwarte pytanie referendalne dotyczyło udziału adwokatów w ocenie profesjonalizmu sędziów.

W ostatnim pytaniu należało wypowiedzieć się na temat Najwyższej Rady Sądownictwa i propozycji uchylenia normy, zgodnie z którą każdy kandydujący do niej sędzia musi otrzymać poparcie co najmniej 25 zgłaszających go osób.

"Election day"- tak we Włoszech nazwano niedzielę, bo odbyły się jednocześnie częściowe wybory samorządowe w ponad 970 miastach i gminach; między innymi w Genui, Parmie, Padwie, Weronie, Mesynie, na wyspie Lampedusa , a także w Palermo. W stolicy Sycylii doszło do ogromnego chaosu w lokalach wyborczych, bo w ostatniej chwili zrezygnowało ponad stu przewodniczących komisji. Tam, gdzie nie udało się znaleźć ich następców, połączono komisje wyborcze.

Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Szefowa MSW, organizującego wybory we Włoszech- Luciana Lamorgese oświadczyła, że to , co stało się w Palermo to rzecz "nadzwyczaj poważna".

To absolutny brak szacunku dla instytucji i dla obywateli, wezwanych w dniu wyborów i referendum do tego, by mogli skorzystać z podstawowego dla życia demokratycznego kraju prawa konstytucyjnego - stwierdziła minister spraw wewnętrznych.

Frekwencja w wyborach lokalnych była znacznie wyższa niż w referendum. O godzinie 19 wynosiła około 39 procent. Następna tura wyborów odbędzie za dwa tygodnie.