Włoskie służby ratunkowe ewakuowały śmigłowcami turystów z górskich hoteli na północy kraju, położonych na terenach, gdzie obowiązuje zagrożenie lawinowe. Według zapewnień, jakie w kilku hotelach uzyskała Polska Agencja Prasowa, wszystko przebiega spokojnie. Wśród turystów przebywających w zagrożonych zejściem lawin miejscowościach w Trydencie-Górnej Adydze, Dolinie Aosty i Piemoncie są Polacy.
Sytuację monitoruje polski konsulat generalny w Mediolanie, który przekazał, że jest "na bieżąco w kontakcie ze wszystkimi włoskimi służbami".
Równocześnie zastrzegł, że ustalenie dokładnej liczby polskich turystów, którzy z powodu warunków pogodowych utknęli w górskich miejscowościach w północnych Włoszech, jest niemożliwe.
Strona włoska nie prowadzi rejestru osób, które utknęły w kurortach narciarskich. Liczba obiektów hotelowych i bardzo duże rozproszenie turystów powoduje, że nie jest możliwe sporządzenie dokładnych statystyk - wyjaśniła polska placówka.
Wiadomo, że Polacy przebywają między innymi w miejscowości Maso Corto w Val Senales w Trydencie-Górnej Adydze, gdzie sytuacja po trzech dniach powraca do normy.
Od niedzieli miejscowość była odcięta od świata, teraz w recepcji zapewniają nas, że drogi są stopniowo otwierane i w większości już są przejezdne - powiedział Polskiej Agencji Prasowej Polak przebywający tam na urlopie.
Zapewnił, że nie słyszał o żadnych trudnych sytuacjach, w jakich mieliby się znaleźć polscy turyści.
Polaków nie było wśród mniej więcej 80 turystów ewakuowanych z hotelu w rejonie Vallelunga koło Bolzano. Jak zapewnił pracownik hotelu: Ewakuacja śmigłowcami przebiegła spokojnie.
W miejscowościach zagrożonych po ostatnich obfitych śnieżycach zejściem lawin obecni są przedstawiciele Obrony Cywilnej, wojska i pogotowia górskiego, a także strażacy z ciężkim sprzętem.
Christian Auer ze straży pożarnej z Bolzano powiedział włoskim mediom, że w regionie nadal obowiązuje piąty, najwyższy stopień zagrożenia lawinowego. Taka sytuacja nie miała miejsca od 10 lat - przyznał.
(e)