2600 osób pozostaje bez dachu nad głową po trzęsieniu ziemi na włoskiej wyspie Ischia - podały władze. Zginęły dwie osoby, a 39 zostało rannych, w tym jedna ciężko.
Dwa tysiące osób straciło dach nad głową w miejscowości Casamicciola, gdzie zniszczenia są największe. Runęło tam i popękało wiele domów. Utraciło je również 600 ludzi w gminie Lacco Ameno. Wszyscy zostaną zakwaterowani w hotelach.
Z gruzów budynku mieszkalnego w Casamicciola strażacy wydobyli trzech żywych chłopców, braci w wieku od 7 miesięcy do 11 lat. Ich stan jest dobry.
11-letni Ciro, który jako ostatni został wydobyty z rumowiska, uratował swego 7-letniego brata, wpychając go pod łóżko, gdzie znaleźli schronienie - poinformowały ekipy ratunkowe po trwającej 16 godzin akcji.
Dwie ofiary śmiertelne to kobiety. Jedna zginęła w gruzach domu, druga - pod spadającymi fragmentami zniszczonego kościoła.
Po wieczornym trzęsieniu o magnitudzie 4 zanotowano około 30 lżejszych wstrząsów wtórnych.
Prezydent Włoch Sergio Mattarella w wydanej nocie wyraził uznanie dla błyskawicznej i skutecznej, jak podkreślił, akcji ratunkowej prowadzonej przez różne służby w miejscu kataklizmu.
Ischię masowo opuszczają turyści. Media informują o chaosie w porcie, gdzie ludzie niecierpliwie czekają w kolejkach na miejsca na promach odpływających do pobliskiego Neapolu i okolic. Wysyłane są tam dodatkowe statki, by zabrać wszystkich oczekujących.
(mal)