Nie wiadomo jeszcze, gdzie 16 Polaków skazanych w sprawie włoskich obozów pracy będzie odbywało karę. Na razie pozostaną w więzieniu we Włoszech. Sąd w Bari skazał ich na kary od 4 do 10 lat więzienia za udział w międzynarodowej grupie przestępczej.
Fakt, że wszyscy wcześniej godzili się na tryb uproszczony i de facto przyznali się do winy, zmniejszał ich karę o 30 procent - informuje polski konsul Jerzy Adamczyk, który był na sali sądowej podczas ogłaszania wyroku. Według niego, skazani będą odbywać karę we Włoszech.
Na trop szajki wpadli policjanci z krakowskiego biura przestępczości gospodarczej, analizując informacje o podejrzanych ogłoszeniach oferujących atrakcyjną pracę we Włoszech. Werbowaniem Polaków zajmowało się kilka osób z Podkarpacia i Małopolski.
Polscy funkcjonariusze nawiązali współpracę z włoską policją; dzięki temu rozbito obóz z Bari i uwolnionio ponad stu przetrzymywanych Polaków. Kolejnym etapem śledztwa była ekshumacja zwłok, ponieważ pojawiło się podejrzenie, że dziewięciu naszych rodaków mogło zostać zamordowanych przez strażników obozu - ukraińskich i rumuńskich najemników. Jednak analiza zwłok nie wykazała jednoznacznie, z jakiego powodu zmarł dwudziestokilkuletni obywatel Polski.
Dramat Polaków rozegrał się latem 2006 roku. Warunki ich pracy na południu Włoch były skandaliczne: kilkunastogodzinna praca w słońcu bez wody z zakwaterowaniem w starych stajniach i brak możliwości powrotu do kraju. Szefowie obozu bowiem tuż po przyjeździe zabierali Polakom paszporty.