Kierowca furgonetki, która w poniedziałek w Toronto wjechała w tłum pieszych i zabiła 10 osób, został formalnie oskarżony przez sąd o 10 zabójstw dokonanych z premedytacją. 25-letni Alek Minassian otrzymał także zarzut próby zabójstwa 13 innych osób, które przeżyły, ale zostały ciężko ranne.
Samochód kierowany przez Minassiana staranował ludzi na przejściu dla pieszych. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, jednak wkrótce został zatrzymany. Na wstępnym etapie śledztwa ustalono, że Minassian nie był związany z organizacjami terrorystycznymi. Policja jednak nie wyklucza, iż mogło dojść do ataku o podłożu terrorystycznym.
Agencje podkreślają, że cała Kanada obecnie jest w szoku po tym wydarzeniu. Na miejscu tragedii pojawiły się kwiaty i zapalone znicze. Flagi na budynku parlamentu oraz ratusza w Toronto zostały opuszczone do połowy.
Premier Kanady Justin Trudeau mówił w parlamencie, że trzeba zrobić wszystko, aby Kanadyjczycy czuli się w swoim kraju bezpieczni i wolni. Nie możemy pozwolić na to, aby mieszkańcy naszego kraju obawiali się każdego dnia - powiedział Trudeau, cytowany przez agencję Reuters.
Kanadyjski premier podkreślił, że poniedziałkowy wypadek nie spowoduje zwiększenia środków bezpieczeństwa w trakcie przegotowań do szczytu G7, który odbędzie się w Charlevoix w kanadyjskiej prowincji Quebec w dniach 7-8 czerwca. Od października 2014 roku kanadyjskie władze określają stan zagrożenia jako "średni" (medium). Poziom ten oznacza, jak przypomniały media, że Kanada jest zagrożona atakiem terrorystycznym.
Na podstawie niezweryfikowanych informacji dostępnych w mediach społecznościowych pojawiły się spekulacje, że Minassian mógł wzorować się na działaniach Elliota Rodgera, mieszkańca Kalifornii, który w 2014 roku, mszcząc się za swoje niepowodzenia u kobiet, zabił sześć osób i ranił kilkanaście. Kanadyjska publiczna telewizja CBC cytowała szkolnego kolegę Minassiana, według którego nie miał on przyjaciół.
(j.)