Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie, zajmując w końcu 70 tys. metrów kwadratowych. Pod Petersburgiem płoną magazyny firmy Wildberries nazywanej "rosyjskim Amazonem". Przyczyny pożaru nie są jasne, ale wiadomo, że przez ostatnie dni dochodziło tam do starć między migrantami i służbami porządkowymi.

REKLAMA

Pożar wybuchł w rejonie puszkińskim pod Petersburgiem. Jak twierdzą przedstawiciele regionalnego oddziału Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych, ogień wybuchł przy autostradzie, gdzie znajdują się magazyny firmy Wildberries - największego rosyjskiego sklepu internetowego.

Żywioł rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Pierwsze komunikaty mówiły o tym, że ogień zajął powierzchnię 1000 metrów kwadratowych. Już po pół godzinie służby informowały o 50 tys. metrów kwadratowych w płomieniach. Ostatnie doniesienia pokazują, że pożar objął aż 70 tys. metrów kwadratowych.

Wildberries w mediach społecznościowych poinformowało, że z płonących budynków udało się ewakuować ludzi. "Klienci otrzymają zwrot pieniędzy za utracone zamówienia, a sprzedawcy za uszkodzone lub utracone produkty" - oznajmiła firma.

Przyczyny pożaru są dopiero ustalane, ale śledczy biorą pod uwagę podpalenie. 10 stycznia doszło tam do masowej bójki między migrantami, w wyniku której 33-letni obywatel Azerbejdżanu trafił do szpitala z ranami kłutymi. Do akcji pacyfikacyjnej włączyły się siły bezpieczeństwa, które szturmowały magazyn przez dwa dni - donosi portal Meduza.

Jak podaje rządowa agencja rosyjska RIA Novosti, straty wynikające z pożaru można wstępnie szacować na 11 mld rubli. Niektóre kanały informacyjne zwracają uwagę na fakt, że przed właściwym wybuchem pożaru, w magazynach uruchamiano alarmy przeciwogniowe. Za każdym razem okazywały się jednak fałszywe.

Magazyn działał bez pozwolenia?

Urząd Miasta w Petersburgu poinformował, że Wilberries nie otrzymało pozwolenia na uruchomienia magazynów. "Nie było żadnego wniosku o oddanie do użytku. Ogólnie rzecz biorąc, nie powinni byli pracować z takimi dokumentami bez pozwolenia" - stwierdził przedstawiciel Służby Nadzoru Budowlanego.

Firma uważa, że magazyn działał legalnie. Wildberries utrzymuje, że obiekt spełniał zgodność z prawem przeciwpożarowym. Przedsiębiorstwo nie komentuje jednak doniesień o braku pozwolenia na oddanie do użytku.