Ponad 1300 dodatkowych policjantów pilnowało minionej nocy porządku na przedmieściach Paryża. Od ośmiu nocy na peryferiach francuskiej stolicy trwają zamieszki młodych imigrantów z Afryki z policją.
Tylko minionej nocy spalono ponad 160 samochodów, zniszczonych zostało kilka radiowozów. Na osiedlach, gdzie trwają zamieszki ze względów bezpieczeństwa wstrzymano kursowanie komunikacji miejskiej.
Miejsca, gdzie dochodzi do zamieszek, są niebezpieczne także w czasie spokoju. W Aulnay-sous-Bois od 15 lat mieszka Jerzy Madeński, były tancerz. Dla ochrony przy drzwiach trzyma kij bejsbolowy. Wie pan, tutaj, w tych korytarzach chowane są w skrytkach narkotyki. Tu jest bardzo niebezpiecznie - opowiada.
Mówi, że dzwonienie na policję nie ma sensu. Na miejsce nie przyjedzie bowiem pojedynczy radiowóz, a dopiero kilka aut z uzbrojonymi w kaski i tarcze policjantami. Oni stąd nie wyjadą. Będą obrzuceni cegłami, metalowymi żerdziami, płytami - wylicza. Normalną rzeczą są tu ataki na przechodzących na klatce schodowej mieszkańców czy napady na komisariaty. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio