Rafineria ropy naftowej Amuay w Wenezueli może wznowić pracę już w piątek. Utrzymujący się nadal pożar trzech jej zbiorników magazynowych zostanie ugaszony w ciągu dwóch dni - oświadczył tamtejszy minister do spraw energii Rafael Ramirez.
Zamierzamy ugasić pierwszy ze zbiorników dziś lub jutro. Potem będziemy nadal pracować nad pozostałymi dwoma, które powinny się wypalić w ciągu dwóch dni. Zespoły produkcyjne w Amuay wznowią pracę w około dwa dni po tym, mniej więcej w piątek - powiedział Ramirez. Dodał, że Wenezuela nie ma w tej chwili żadnych planów importowania paliwa, a odnotowany w poniedziałek w USA wzrost cen benzyny nie będzie trwały.
Jak zaznacza Reuters, zarówno rząd prezydenta Hugo Chaveza, jak i państwowy koncern naftowy PDVSA najprawdopodobniej unikną jakichkolwiek roszczeń prawnych będących następstwem wypadku. Ich sojusznicy ściśle kontrolują bowiem agencje nadzorcze i wymiar sprawiedliwości. Nie wydaje się również, by sprawa wybuchu miała odegrać większą rolę w kampanii przed wyznaczonymi na 7 października wyborami prezydenckimi, które według sondaży Chavez powinien wygrać.
Chavez obiecał dokładne zbadanie przyczyn katastrofy. Ma się tym zająć powołany już 50-osobowy zespół ekspertów.
Do eksplozji doszło około godz. 1 w nocy czasu miejscowego, w zakładach w Amuay na półwyspie Paraguana. Wybuch spowodował śmierć 48 osób. Zniszczył także część infrastruktury rafinerii i uszkodził okoliczne domy. Według ministra ds. górnictwa i ropy naftowej Rafaela Ramireza, eksplozja, w wyniku której zapaliły się dwa zbiorniki i inne instalacje rafinerii, spowodowana była wyciekiem gazu. Przyczyny wycieku na razie nie ustalono, zajmie się tym specjalna komisja śledcza - poinformował.Ze względów bezpieczeństwa mieszkańców pobliskich terenów ewakuowano, a kompleks rafineryjny wzięła pod ochronę armia.