Po trzytygodniowej przerwie kierowcy wrócą do rywalizacji o mistrzostwo świata Formuły 1 podczas zawodów Grand Prix Turcji, w niedzielę na torze Istambul Speed Park. Będzie to dwunasta z szesnastu eliminacji mistrzostw świata.
Tor w Stambule to 69. obiekt, na którym (od powstania MŚ w 1950
roku) goszczą bolidy Formuły 1, a Turcja jest 26. krajem organizującym tę prestiżową rywalizację.
Istanbul Racing Circuit, zaprojektowany przez Niemca Hermanna Tilke, jest jednym z dwóch "lewoskrętnych" obiektów, na których w
tym sezonie rozgrywane są wyścigi, obok obiektu w Sao Paulo, gdzie 21 października odbędzie się kończąca sezon Grand Prix Brazylii.
Ze względu na krótką historię tor w Stambule wciąż jest sporym wyzwaniem dla kierowców, których zmagania na trybunach może obserwować blisko 155 tysięcy widzów.
To niesamowity tor. Na szczególną uwagę zasługuje sekcja wiraży, nazwana zakrętem numer osiem, która jest uważana przez większość kierowców za bardzo wymagającą. Jest długa i faktycznie złożona z czterech różnych łuków. Jeśli wybierze się właściwy tor jazdy, to jej pokonywanie jest niezłą zabawą - uważa Robert Kubica.
Ten tor bywa jednak też trochę uciążliwy, bo są takie miejsca, na których bolid podskakuje i wtedy staje się niestabilny. Trudno
przewidzieć jak się potoczy niedzielny wyścig, ale mam nadzieję,
że wypadniemy tu lepiej niż poprzednim razem - dodaje kierowca BMW-Sauber.
Podczas ubiegłorocznej GP Turcji bolidy niemieckiego teamu nie spisywały się najlepiej: w swoim drugim starcie w Formule 1 Kubica
zajął 12. miejsce, a Nick Heidfeld był 14. Zwyciężył wówczas Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari, przed Hiszpanem Fernando
Alonso z Renault (obecnie McLaren-Mercedes) i Niemcem Michaelem Schumacherem z Ferrari.
Poprzednia edycja GP Turcji zakończyła się skandalem, który spowodował, że Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) nałożyła na organizatorów najwyższą w historii sportu samochodowego grzywnę w wysokości pięciu milionów dolarów za wykorzystanie ceremonii dekoracji kierowców do celów politycznych.
Podczas dekoracji zwycięzcy, oglądanej przez 2,5 mld widzów, nagrodę wręczał przywódca Turków cypryjskich - Mehmet Ali Talat,
przedstawiony oficjalnie jako prezydent Tureckiej Republiki Północnego Cypru, uznawanej jedynie przez Turcję.
Turecka Republika Północnego Cypru proklamowana została w 1983
roku, dziesięć lat po inwazji oddziałów tureckich, które zajęły północną część wyspy. Republika nigdy nie została uznana przez
społeczność międzynarodową.
FIA stwierdziła, że za sytuację odpowiedzialne były tureckie władze sportowe i organizatorzy Grand Prix podkreślając, że doszło do naruszenia statutu federacji samochodowej, międzynarodowego kodeksu sportowego oraz regulaminu Formuły 1.
Ta decyzja wzbudziła ulgę wśród organizatorów, bo przed zakończeniem postępowania w tej sprawie Turcji groziło wykluczenie z grona członków Międzynarodowej Federacji Samochodowej i utrata prawa organizacji wszystkich imprez organizowanych pod egidą FIA, w tym nie tylko Grand Prix Formuły 1, ale i eliminacji mistrzostw świata w rajdach samochodowych.
W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 306 546 km, czyli 57 okrążeń po 5378 m.