Skandal z manipulowaniem pomiarami emisji spalin w samochodach Volkswagen nie był dziełem kilku nieuczciwych konstruktorów, lecz systematycznym sposobem wprowadzania w błąd klientów i władz - pisze "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung". Tygodnik - powołując się na źródło w radzie nadzorczej koncernu motoryzacyjnego z Wolfsburga - wskazuje ponadto, że w aferę z manipulowaniem pomiarami emisji zamieszanych było więcej menedżerów Volkswagena niż początkowo przypuszczano.

REKLAMA

"Teza, że (skandal) był dziełem jedynie kilku przestępczych konstruktorów jest nie do utrzymania" - piszą dziennikarze "FAS". Wewnętrzna kontrola wykazała, że koncern "systematycznie oszukiwał klientów i władze".

Władze USA ujawniły 18 września, że Volkswagen jest podejrzewany przez amerykańską federalną Agencję Ochrony Środowiska (EPA) o manipulowanie pomiarem spalin z silników dieslowskich, co może oznaczać dla producenta ogromne kary. Koncern przyznał 22 września, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA. Może ono znajdować się w ok. 11 mln pojazdów na całym świecie, w tym w Polsce.

Jak pisze "FAS", amerykańska kancelaria prawna Jones Day rozpoczęła już rozmowy z pracownikami koncernu w Wolfsburgu. Rada nadzorcza VW chce zaangażować kolejnych zewnętrznych kontrolerów, gdyż ze względu na skalę afery nie ufa wewnętrznej kontroli.

Tygodnik "Bild am Sonntag" pisze z kolei, że kilku inżynierów przyznało się podczas przeprowadzanych przez kontrolerów przesłuchań do zainstalowania w 2008 roku zmanipulowanego oprogramowania. Z ich zeznań wynika, że do manipulacji doszło dlatego, że konstruktorom VW nie udało się - przy zachowaniu kosztorysu - rozwiązać problemu emisji spalin w silniku diesla EA 189, nad którym pracowano od 2005 roku i który był już niemal gotowy do produkcji seryjnej. Nadal nie wiadomo, kto nakazał instalację oszukańczego oprogramowania.

"BamS" pisze, że wśród załogi Volkswagena narasta wściekłość. "Nie pozwolimy na to, aby rachunek zapłaciła załoga" - powiedział szef rady zakładowej Bernd Osterloh.

Skandal odbija się niekorzystnie na prestiżu firmy. Z sondażu instytutu badania rynku puls wynika, że 41 proc. Niemców podziela pogląd, iż zaufanie do Volkswagena zostało "trwale naruszone". 11 proc. ankietowanych deklaruje, że nie kupi samochodu marki Volkswagen. Co drugi pytany uważa jednak, że inni producenci samochodów też stosują wybiegi informując o emisji spalin.

(abs)