Zginęło 16 osób, ponad sto nadal w szpitalach. To skutki huraganu, który uderzył wczoraj w Moskwę. Służby miejskie przez całą noc usuwały powalone drzewa, znaki drogowe. Naprawiano zerwane linie energetyczne.

REKLAMA

/ YURI KOCHETKOV / PAP/EPA
/ YURI KOCHETKOV / PAP/EPA
/ YURI KOCHETKOV / PAP/EPA
/ YURI KOCHETKOV / PAP/EPA
/ Sergei Ilnitsky / PAP/EPA
/ Sergei Ilnitsky / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA

Władze starają się jak najszybciej zlikwidować skutki wichury.

Według mediów ludzie zginęli przede wszystkim pod padającymi drzewami i fragmentami zerwanych konstrukcji. Wśród rannych jest ponad dwadzieścioro dzieci.

Dotychczas ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych SMS-ami uprzedzało abonentów telefonów komórkowych o zagrożeniach. Tym razem żadnego uprzedzenia nie było.

Wiatr wyrywał i łamał drzewa, zrywał dachy i szyldy i spowodował zakłócenia w ruchu metra i kolei podmiejskiej.

Wystąpiły problemy w kursowaniu kolei dojazdowej na lotnisko Wnukowo. Jak podała TV Rossija 24, powalone drzewa utrudniły również wyjazd z podmoskiewskiej rezydencji premiera Dmitrija Miedwiediewa. Huragan zakłócił też pracę moskiewskich lotnisk. Porywy wiatru sięgały 22 metrów na sekundę.


(mpw)