Anna Frank i jej rodzina została wydana nazistom, nie zostali aresztowani przez przypadek – twierdzi były agent FBI Vince Pankoke, który przeprowadził własne śledztwo. Ustalił on, kim był zdrajca. To - według niego - Arnold van den Berg, notariusz żydowskiego pochodzenia.
Arnold van den Berg, notariusz żydowskiego pochodzenia, podał adres, pod którym ukrywała się Anna Frank wraz ze swoją rodziną. Zrobił to, by ratować własną skórę - czytamy w "The Guardian".
Losy Anny Frank zna cały świat. Na swoje 13. urodziny otrzymała zeszyt, w którym zaczęła zapisywać otaczającą ją rzeczywistość. Dziennik, który przetrwał wojnę, stał się jednym z najcenniejszych świadectw Holokaustu.
Dziewczynka pisała pamiętnik w czasie, gdy wraz z rodzicami i siostrą przez dwa lata ukrywała się na poddaszu budynku w Amsterdamie. Zostali aresztowani 4 sierpnia 1944 roku. Zmarła w wieku 15 lat na tyfus, którym zaraziła się w 1945 roku w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen. Tam trafiła z Auschwitz.
Jej ojciec, Otto Frank - który jako jedyny przeżył wojnę - podejrzewał, że ktoś wydał rodzinę, ale aż do swojej śmierci w 1980 roku nie wskazał tej osoby.
Zrobiła to grupa ekspertów FBI, kierowana przez byłego detektywa Vince’a Pankoke, która przez ostatnie sześć lat prowadziła własne śledztwo.
Wskazali oni na Arnolda van den Bergha - to on miał ujawnić nazistom kryjówkę Franków.
Był notariuszem i członkiem tej samej gminy żydowskiej.
Miał wydać rodzinę Anny Frank, by ratować siebie i swoich bliskich. Znał adresy, pod którymi ukrywali się Żydzi. Podał je hitlerowcom, nie wskazując, kto konkretnie miałby się tam ukrywać. Ani on, ani jego córka nigdy nie trafili do obozu zagłady. On sam przeżył II wojnę światową, zmarł w 1950 roku.