Władze USA pracują nad wzmocnieniem bezpieczeństwa przed obchodami 10. rocznicy ataków z 11 września 2001 roku. Szczególne zagrożenie - obok zamachów na wielką skalę - stanowią terroryści działający w pojedynkę - podkreślił prezydent Barack Obama.

REKLAMA

Władze obawiają się, że terroryści zechcą wykorzystać 10. rocznicę ataków - wskazywały na to materiały znalezione w kryjówce Osamy bin Ladena w Pakistanie po jego śmierci.

Specjaliści do walki z terroryzmem podkreślają, że nie ma informacji wskazujących na konkretne zagrożenie, a zamiary Al-Kaidy w tym zakresie nie wyszły poza etap planowania.

W Los Angeles, na dworcu kolejowym Union Station stanowiącym ważny węzeł komunikacyjny, sprzedawcy zostali poinstruowani, by zwracać szczególną uwagę na przypadki podejrzanego zachowania. W środkach komunikacji publicznej pojawi się więcej policjantów, w tym funkcjonariusze ze specjalnie wyszkolonymi psami, losowo przeszukiwany będzie bagaż.

Liczba patroli zwiększy się również w nowojorskim metrze - typowanym jako jedno z możliwych celów - oraz w Strefie Zero, gdzie przed blisko 10 laty doszło do ataków.

Jak podkreśla agencja AP, zmienił się punkt ciężkości w przygotowaniach do rocznicy - odpowiednie służby wyszkolono do reagowania zarówno na zamachy zorganizowane na dużą skalę, np. przy użyciu porwanego samolotu, jak i na mniejsze, bardziej amatorskie próby grup i pojedynczych sympatyków terroryzmu.

Prezydent USA Barack Obama przyznał, że to właśnie ten drugi rodzaj aktywności terrorystycznej może stanowić szczególne zagrożenie.

"Obecnie nasz niepokój budzi przede wszystkim typ terrorysty-samotnika (...), który może doprowadzić do wielkiej masakry podobnej do tej, jaka niedawno miała miejsce w Norwegii" - powiedział. W dwóch atakach zginęło wtedy ponad 70 osób.

"Jedna osoba, która jest umysłowo chora lub napędzana ideologią nienawiści, może wyrządzić wiele szkód, a podobnych samotników trudno jest wyśledzić" - dodał prezydent.

11 września przypada dziesiąta rocznica zamachów na World Trade Center. Zginęło w nich blisko 3 tysiące osób.