Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone uznają Jerozolimę za stolicę Izraela. "To potwierdzenie realiów" - podkreślił amerykański prezydent i poinformował, że nakazał Departamentowi Stanu przygotowanie przeniesienia amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Równocześnie jednak przyznał, że sytuacja ta może wywołać kontrowersje i protesty - wezwał więc do zachowania spokoju. Palestyński Hamas tymczasem ogłosił, że Donald Trump otworzył "bramy piekieł", a Organizacja Wyzwolenia Palestyny oceniła, że jego decyzja "niszczy" szanse na dwupaństwowe rozwiązanie konfliktu. Decyzję amerykańskiego prezydenta potępił i odrzucił przywódca Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Jak zaznaczył, jest ona równoznaczna ze zrzeczeniem się przez USA roli pokojowego mediatora w regionie. O "historycznym przełomie" mówił natomiast premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Trump oświadczył, że decyzja ta "oznacza początek nowego podejścia do konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami" i że leży w interesie Ameryki.
Zastrzegł, że Stany Zjednoczone nie zajmują stanowiska w kwestiach dotyczących ostatecznego statusu Jerozolimy. Powiedział też, że USA zdają sobie sprawę, iż konkretne granice izraelskiej suwerenności w Jerozolimie będą przedmiotem rozmów w sprawie ostatecznego statusu tego miasta.
Trump zapewnił, że jest "głęboko oddany" staraniom na rzecz porozumienia pokojowego między Izraelem i Palestyńczykami i popiera dwupaństwowe rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Dodał, że USA chcą ułatwić zawarcie takiego porozumienia, które będzie możliwe do zaakceptowania dla obu stron. Podkreślił, że on sam zrobi wszystko, co w jego mocy, by porozumienie to zostało osiągnięte.
Prezydent poinformował, że nakazał Departamentowi Stanu przygotowanie przeniesienia amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Podpisał zarazem po raz kolejny odroczenie przeniesienia placówki o sześć miesięcy.
Zgodnie z ustawą podpisaną w 1995 roku przez ówczesnego prezydenta Billa Clintona, na władzach USA ciąży obowiązek przeniesienia ambasady amerykańskiej do Jerozolimy. Urzędujący prezydent może jednak odroczyć ten proces ze względu na bezpieczeństwo narodowe: decyzja jest podejmowana co sześć miesięcy. Do tej pory, w związku z obawami, że przeniesienie ambasady zagroziłoby procesowi pokojowemu na Bliskim Wschodzie, kolejni prezydenci podpisywali rozporządzenia o czasowym odroczeniu realizacji ustawy.
Społeczność międzynarodowa nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela, a prawie 90 ambasad mieści się w Tel Awiwie. Izrael kontroluje Jerozolimę od 1967 roku, gdy w trakcie wojny sześciodniowej zajął wschodnią część miasta.
Radykalny palestyński Hamas ogłosił po wystąpieniu Donalda Trumpa, że amerykański przywódca otworzył "bramy piekieł". Organizacja wezwała do protestów wszystkich Arabów i muzułmanów.
Hamas nazwał decyzję Trumpa "jawną agresją wobec Palestyńczyków" i wezwał do "podminowania amerykańskich interesów w regionie" oraz ignorowania Izraela.
Przywódca Hamasu Ismail Hanije oznajmił w komunikacie, że Palestyńczycy "wiedzą, jak właściwie odpowiedzieć na brak szacunku dla ich uczuć i ich sanktuariów". Dodał, że decyzja Donalda Trumpa "nie zmienia faktów historycznych ani geografii".
Decyzję prezydenta USA potępił i odrzucił też przywódca Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Oświadczył, że jest ona równoznaczna ze zrzeczeniem się przez Waszyngton roli pokojowego mediatora w regionie.
Abbas podkreślił, że Jerozolima jest "wieczną stolicą Państwa Palestyna". Poinformował też, że w najbliższych dniach władze palestyńskie podejmą wraz z arabskimi przywódcami decyzję ws. odpowiedzi na oświadczenie Trumpa.
Organizacja Wyzwolenia Palestyny oceniła, że krok prezydenta USA "niszczy" szanse na dwupaństwowe rozwiązanie konfliktu w regionie.
Decyzja Donalda Trumpa o uznaniu przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela to "historyczny przełom" - oświadczył natomiast premier Izraela Benjamin Netanjahu. Wezwał inne kraje, by poszły śladem USA i przeniosły swoje ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Netanjahu podkreślił w oświadczeniu, że Izrael jest bardzo wdzięczny za decyzję Trumpa, którą nazwał "ważnym krokiem w stronę pokoju". Zapewnił, że jego kraj "będzie kontynuować współpracę z prezydentem i jego zespołem, by sen o pokoju się spełnił".
Uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela z zadowoleniem powitał też izraelski prezydent Reuwen Riwlin. Nie ma bardziej stosownego ani piękniejszego podarunku teraz, kiedy zbliżamy się do 70 lat niepodległości państwa Izrael - powiedział.
Izraelski minister ds. diaspory i oświaty Naftali Bennett stwierdził, że "dzięki prezydentowi USA jest to dla narodu żydowskiego piękny dzień".
Stanowisko Waszyngtonu skrytykował prezydent Francji Emmanuel Macron: oświadczył, że jednostronna decyzja USA ws. Jerozolimy jest godna pożałowania i sprzeczna z prawem międzynarodowym, a "Francja jej nie aprobuje".
Macron zaapelował też do zainteresowanych stron, by "za wszelką cenę uniknęły przemocy".
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres przypomniał, że "nie ma alternatywy dla dwupaństwowego rozwiązania (konfliktu palestyńsko-izraelskiego) i nie ma planu B".
Wielokrotnie wypowiadałem się przeciw jednostronnym krokom, które mogą zniweczyć widoki na pokój dla Palestyńczyków i Izraela - podkreślił Guterres.
Dodał, że "zrobi wszystko, co w jego mocy, aby wesprzeć powrót do negocjacji" między państwem żydowskim i Palestyńczykami.
Tureckie MSZ potępiło stanowisko Amerykanów jako "nieodpowiedzialne" i wezwało Waszyngton do ponownego rozważenia tego kroku.
W oświadczeniu MSZ ostrzegło, że zapowiedziane przeniesienie ambasady Stanów Zjednoczonych z Tel Awiwu do Jerozolimy będzie miało negatywne konsekwencje "dla pokoju i stabilności w regionie".
Według tureckiego resortu dyplomacji, uznając Jerozolimę za stolicę Izraela, Trump narusza prawo międzynarodowe i rezolucje ONZ: w oświadczeniu wskazano, że w wielu rezolucjach Narodów Zjednoczonych podkreśla się, iż państwo palestyńskie z Jerozolimą Wschodnią jako stolicą jest warunkiem wstępnym rozwiązania konfliktu bliskowschodniego.
To niedopuszczalne, że Stany Zjednoczone - stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ - ignorują ten fakt - głosi oświadczenie tureckiego MSZ-etu.
Zapowiedziano, że decyzja Trumpa będzie obszernie omawiana na nadzwyczajnym szczycie Organizacji Współpracy Islamskiej, w której Turcja sprawuje obecnie przewodnictwo. Prezydent Recep Tayyip Erdogan zwołał ten szczyt na przyszłą środę w Stambule w związku właśnie z kwestią Jerozolimy.
Przed konsulatem USA w Stambule zebrało się w środę wieczorem kilkaset osób protestujących przeciwko decyzji Donalda Trumpa. Protest przebiegał pokojowo, choć - jak pisze Reuters - zdarzało się rzucanie w stronę konsulatu monet i innych przedmiotów.
Iran "zdecydowanie potępia" decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa ws. Jerozolimy - przekazało irańskie ministerstwo spraw zagranicznych. W oświadczeniu podkreśliło, że krok podjęty przez stronę amerykańską narusza międzynarodowe rezolucje.
Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei powiedział wcześniej w środę, że Stany Zjednoczone próbują destabilizować region i wszcząć wojnę, by chronić bezpieczeństwo Izraela.
Dodał, że Palestyna zostanie wyzwolona, Palestyńczycy zwyciężą, a decyzja USA "świadczy o braku kompetencji i jest błędem".
Izraelskie media podały wcześniej, że premier Benjamin Netanjahu i jego doradcy aktywnie uczestniczyli w podejmowaniu przez administrację USA decyzji ws. statusu Jerozolimy, a prezydent Donald Trump "w pełni koordynował" te działania z izraelskimi partnerami.
Anglojęzyczny portal "Times of Israel" przytoczył relacje telewizji Hadaszot i Channel 10, które podały, że doradcy Netanjahu "zachęcali, wspierali i uspokajali" amerykańską administrację podczas debaty na temat uznania przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela.
Stacja Hadaszot przekazała, że administracja Trumpa już od dłuższego czasu prowadziła rozmowy z Netanjahu, podczas gdy "Palestyńczycy nie wiedzieli o niczym" do ostatniej chwili.
Według Channel 10, ambasador Izraela w Waszyngtonie Ron Dermer znał wszelkie szczegóły toczących się konsultacji i grał w nich bardzo istotną rolę.
Jak donosi "Times of Israel", Donald Trump "przyjął izraelskie argumenty, zgodnie z którymi należy oddzielić kwestię uznania Jerozolimy (za stolicę państwa żydowskiego) od procesu pokojowego".
(ph)