Co najmniej 12 osób zginęło na skutek burz śnieżnych, które już drugi dzień przechodzą nad Stanami Zjednoczonymi. Wywołujący tę dramatyczną sytuację front atmosferyczny przesuwa się na północny wschód. Według synoptyków, opuści jutro USA i przejdzie nad Kanadę.
Gwałtowne burze bardzo utrudniają podróżowanie po Ameryce. Ostatnie ofiary żywiołu to m.in. dwoje mieszkańców Indiany, którzy zostali śmiertelnie potrąceni przez półciężarówkę, gdy skuter, którym jechali, wpadł w poślizg. W Pensylwanii zginął w wypadku mężczyzna, który wszedł na ośnieżoną jezdnię, by naprawić swój samochód. W wypadku drogowym zginęły także dwie osoby w Wirginii.
Amerykańskie władze apelują do mieszkańców, by zostali w domach, jeśli tylko mają taką możliwość.
Mimo bardzo złej pogody nie odwołano dziś ani jednego lotu z i do Nowego Jorku, Filadelfii i Bostonu. Wczoraj sytuacja wyglądała zupełnie inaczej - odwołano aż 1600 połączeń lotniczych.
Według amerykańskiej agencji meteorologicznej, najwięcej śniegu spadnie w najbliższych godzinach na północnych obszarach stanów Pensylwania i Nowy Jork oraz w kilku stanach na północno-wschodnim krańcu USA. Na Wschodnim Wybrzeżu spodziewane są przede wszystkim opady śniegu i silny wiatr.