Po dwóch dniach gwałtownych sztormów na Zachodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych wystąpiły poważne powodzie. Zginęło co najmniej pięć osób, ponad 85 tys. jest pozbawionych prądu - podały amerykańskie władze.
Silne wiatry i towarzyszące im obfite deszcze przetoczyły się przez stany Oregon i Waszyngton, pozostawiając za sobą zalane drogi i połamane drzewa.
W mieście Centralia władze zmuszone były ewakuować tysiące mieszkańców, po tym jak miejscowość od świata odcięły obsunięcia ziemi, a ulice zalały wody rzeki Chehalis. Ta sama rzeka kilkanaście kilometrów dalej zalała największą autostradę regionu, kryjąc ją pod trzymetrową warstwą mulistej wody.
Z miejscowości Vernonia z pomocą pontonów wojsko ewakuowało około 2000 mieszkańców. Ludność tego osiedla szukała wcześniej schronienia w wyżej położonych miejscach. Służby ratownicze poinformowały ponadto, że uratowały 131 osób, w tym około 40 z pomocą śmigłowców.
Szkoły w regionie pozostawały zamknięte przez drugi dzień z rzędu. Zamknięta także jest linia kolejowa między Portland a Vancouver, po tym jak w poniedziałek osunęło się na nią zbocze.
Meteorologowie podają, że sztorm osłabł i zaczął rozpraszać się po tym, jak we wtorek przesunął się nad Kanadę. Natomiast wcześniejsze burze przeniosły się nad Środkowy Zachód, niosąc ze sobą obfite opady śniegu.