Amerykański Sąd Najwyższy rozpoczął w poniedziałek jesienną sesję. Dziewięcioro sędziów, podczas swoich deliberacji w najbliższych miesiącach, wyda szereg wyroków mających kluczowy wpływ na życie polityczne, imigrację a nawet obyczajowość w USA. Sąd Najwyższy rozpoczął jesienną sesję w pełnym składzie z udziałem sędziego Neila Gorsucha, którego nominował na to stanowisko prezydent Donald Trump.
Od śmierci w lutym 2016 roku wybitnego konserwatywnego sędziego Antonina Scalii, ten najwyższy organ amerykańskiej władzy sądowniczej pracował w niepełnym ośmioosobowym składzie, dlatego często sprawy kończyły się remisem, równo podzielonego zespołu sędziowskiego SN pomiędzy lewicowymi a konserwatywnymi sędziami.
Śmierć Scalii zmieniła układ sił w tej instytucji, odbierając lekką przewagę konserwatystom - zwolennikom interpretacji Konstytucji zgodnie z intencjami jej twórców, często nazywani "oryginalistami", a sędziami lewicowymi, zwolennikami "sędziowskiego aktywizmu", czyli dostosowania konstytucji do współczesnych realiów.
Sąd Najwyższy, który sam wybiera sobie sprawy do rozpatrzenia, a jego wyroki mają charakter ostateczny, podczas rozpoczętej w poniedziałek jesiennej sesji ponownie rozpatrzy kilka z takich zakończonych "wyrokiem remisowym" spraw.
Jedną z nich będzie decyzja w sprawie "Sessions kontra Dimay". Sprawa została wytoczona przeciw decyzji ministerstwa sprawiedliwości o deportowaniu Jamesa Dimay'a - legalnego rezydenta Stanów Zjednoczonych, który dokonał dwóch napadów rabunkowych.
Sąd imigracyjny wydał nakaz deportowania Dimay'a, przyjmując argumenty prokuratorów federalnych, że prawo pozwala na deportowanie nawet legalnych rezydentów USA, którzy są skazani za "przestępstwa z użyciem przemocy" (violent crime).
Adwokaci Damay'a utrzymują, że rabunki jakich dokonał nie należały do takiej kategorii oraz że obecna definicja "przestępstwa przy użyciu przemocy" obejmująca zarówno użycie przemocy zarówno wobec osób fizycznych jak i własności osób prawnych, jest zbyt ogólnikowa.
Prokuratorzy federalni opowiadają się za utrzymaniem takiej definicji "przestępstwa z użyciem przemocy". Wyrok SN w tym procesie będzie miał decydujące znaczenie dla stosowania przez administrację Trumpa takiej argumentacji w deportowaniu imigrantów z USA.
Inną kluczową sprawą, którą podczas obecnej sesji rozpatrzy Sąd Najwyższy, jest proces wytoczony przez piekarnię Materpiece Cakeshop Ltd. Komisji Praw Człowieka Stanu Kolorado (Colorado Human Rights Committee). Właściciel piekarni Jack Phillips, który jest konserwatywnym chrześcijaninem odmówił przygotowania tortu weselnego dwójce homoseksualistów.
Para homoseksualistów oskarżyła piekarza o dyskryminację przed Komisją Praw Człowieka Stanu Kolorado. Komisja i sądy niższej instancji uznały skargę małżeństwa homoseksualistów za uzasadnioną.
Obrońcy Phillipsa z Sojuszu Obrony Wolności (Alliance Defending Freedom) argumentują, że Phillipsowi jako reprezentantowi artystycznego rzemiosła, jakim jest piekarstwo, przysługują na podstawie pierwszej poprawki do konstytucji USA gwarancje swobody ekspresji, jaką jest w tym przypadku motywowana poglądami religijnymi Phillipsa odmowa wykonania tortu weselnego dla pary homoseksualistów.
Oczekiwana z dużym napięciem decyzja SN w tej sprawie będzie miała istotny wpływ na przebieg wojny kulturowej, która podzieliła Amerykę oraz na traktowanie mniejszości seksualnych LGBT przez firmy usługowe.
Wśród innych kontrowersyjnych spraw znajdujących się na jesiennej wokandzie Sądu Najwyższego USA znajdują przypadki, których rozstrzygniecie, zdecyduje m.in. o sposobach wytyczania okręgów wyborczych oraz o tym, czy władze mają prawo do informacji zgromadzonych w smartfonach obywateli.
(ph)