Sobota była kolejnym dniem antyrasistowskich protestów w wielu miastach Ameryki. W Austin w Teksasie doszło do strzelaniny, w wyniku której zginął uczestnik marszu. W Seattle na północy kraju demonstranci podpalili baraki na budowie domu poprawczego.
Policja potwierdziła, że podczas marszu w Austin jedna osoba została śmiertelnie postrzelona. W Austin protestowała setka osób - podaje Reuters.
Do gwałtownych zajść doszło w Seattle. Ich dramatyczny przebieg został sprowokowany wydarzeniami w pobliskim Portland w stanie Oregon, gdzie dochodzi do starć agentów federalnych z manifestantami. Decyzją Białego Domu również do Seattle zostali wysłani funkcjonariusze podlegający rządowi federalnemu, co wywołało niezadowolenie wśród miejscowych.
Policja w Seattle potwierdziła, że użyła kul gumowych dla rozproszenia tłumu, jaki zgromadził się przed placem budowy domu poprawczego i sądu dla nieletnich w hrabstwie King. Wcześniej uczestnicy marszu "Black lives matter" podpalili tam kontenery i baraki używane przez ekipy budowlane.
Seattle Police Department drowning protestor with bear mace while theyre already on the ground unarmed. This is in broad daylight. This isnt Trumps feds. This is a local police department in a democratic city. #seattleprotests pic.twitter.com/i4sJ2GLz69
daeshikjr26 lipca 2020
Zamieszki trwały do godz. 20 czasu miejscowego w sobotę (godz. 5 w niedzielę rano w Polsce). Aresztowano łącznie 25 osób. Jeden z policjantów jest ranny. Trafił do szpitala z poparzeniami nóg, po odpaleniu przez manifestantów rac.
Do protestów w Seattle przyłączyły się też ubrane na żółto "Mamuśki z Seattle" (Moms of Seattle), które starają się oddzielać kordonem manifestantów od funkcjonariuszy służb porządkowych. Inicjatywa "Mamusiek" jest wzorowana na akcji zorganizowanej w Portland.
Widziałyśmy, co się tam dzieje i postanowiłyśmy włączyć się do akcji, wyrażając przy tym solidarność z Mamami z Portland - powiedziała agencji Reutera Lhorna Murray - inicjatorka ruchu z Seattle.
Decyzja o wysłaniu agentów federalnych do Portland wywołała protesty władz stanowych w wielu częściach Stanów Zjednoczonych. Wyjaśnień od Białego Domu domagają się deputowani z Partii Demokratycznej w Kongresie.
Prokurator Stanów Zjednoczonych dla zachodniego dystryktu stanu Waszyngton, gdzie znajduje się Seattle, Brian Moran podkreślił w piątek w specjalnym oświadczeniu, że agenci federalni stacjonują w Seattle, by chronić nieruchomości i budynki federalne, a także - by zapewnić funkcjonowanie znajdujących się w nich instytucji użyteczności publicznej.
Administracja Trumpa wysłała również policję federalną do Chicago, Kansas City i Albuquerque w Nowym Meksyku mimo sprzeciwu lokalnych władz - pisze Reuters.
Antyrasistowskie protesty, które ogarnęły niemal całe Stany Zjednoczone, rozpoczęły się po 25 maja, gdy nieuzbrojony, czarnoskóry Amerykanin George Floyd zmarł podczas próby aresztowania go w Minneapolis za domniemaną próbę zapłacenia fałszywym banknotem 20-dolarowym. Policjant udusił go, przygniatając do ziemi i klęcząc na jego szyi przez ponad 8 minut.