Dwa małe samoloty zderzyły się wczoraj nad bagnistymi terenami parku narodowego Everglades, na południu Florydy. Obie maszyny spadły do bagna i zatonęły. Najprawdopodobniej nikt nie przeżył katastrofy - poinformowały lokalne władze.
Według rzeczniczki Federalnego Urzędu ds. Lotnictwa, w kolizji uczestniczył samolot typu Piper i druga, nieznana maszyna. Nie wiadomo ile osób było w obu samolotach.
Do rejonu katastrofy można dostać się jedynie łodzią lub specjalnym poduszkowcem. Wraki obu maszyn szybko zatonęły - poinformował rzecznik straży pożarnej z Palm Beach, kapitan Don DeLucia.
Na miejsce wypadku wysłano ekipy płetwonurków.