Przywódcy Francji, Niemiec, Grecji i Hiszpanii z jednej strony, liderzy Holandii, Dani i Szwecji oraz państw bałtyckich z drugiej - na szczycie UE w Brukseli w mniejszych grupach podejmowane były próby przełamania impasu w sprawie planu odbudowy po koronakryzysie. Tzw. oszczędni chcą mniejszej sumy grantów. Obrady w pełnym składzie zostały wznowione wieczorem. W południe się to nie udało, ze względu na przedłużające się rozmowy w mniejszych grupach
'
Szef Rady Europejskiej Charles Michel wbrew zapowiedziom nie przedstawił w niedzielę rano nowych kompromisowych propozycji w sprawie unijnych finansów na kolejne siedem lat i funduszu na obudowę gospodarki po kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa.
Michel wierzy w możliwość zawarcia porozumienia, dlatego od trzech dni trzyma wszystkich w Brukseli.
Od 2000 roku, czyli szczytu w Nicei, który trwał 4 dni - jest to najdłuższy szczyt Unii Europejskiej. A decyzje muszą zapaść jeszcze w trzech kluczowych sprawach: wysokości unijnego budżetu, sposobu zarządzania Funduszem Odbudowy i powiązania unijnych środków z przestrzeganiem zasad praworządności.
Premier Luksemburga Xavir Bettel przyznał, że w ciągu ostatnich 7 latach nie widział aż tak przeciwstawnych stanowisk. W kwestii praworządności powiedział, że albo już teraz uda się powiązać praworządność z budżetem, albo zostanie ustanowiona "Klauzula rendez-vous", czyli decyzje w tej sprawie zapadną później. Jak powiedział nie można jednak pozwolić, żeby kręgosłup Unii czyli wartości były podważane.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel chce najpierw wypracować wstępną przynajmniej zgodę w sprawie zrębów funduszu odbudowy, który ma wynosić 750 mld euro, a dopiero potem przedstawić zrewidowaną propozycję na piśmie - wynika z informacji przekazywanych przez dyplomatów. Belg najpierw spotkał się w niedzielne popołudnie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Następnie cała czwórka udała się na rozmowy z premierami: Włoch Giuseppe Conte, Grecji Kyriakosem Micotakisem oraz Portugalii Antonio Costą. Państwa te opowiadają się za tym, by w planie odbudowy jak największa część środków stanowiła bezzwrotne granty. Francusko-niemieckie porozumienie, na którym opierała się propozycja KE przewiduje, że będzie to 500 mld euro, a dodatkowe 250 mld miałyby mieć formę pożyczek.
Takim proporcjom sprzeciwiają się Dania, Austria, Holandia i Szwecja, które - jak podają źródła unijne - chciałyby teraz, żeby granty wynosiły mniej niż 400 mld euro. Liderzy tych krajów spotkali się w niedzielę po południu z przywódcami Łotwy, Estonii i Litwy, którzy - choć nie podzielali entuzjazmu co do cięć - nie mieli nic przeciwko ostrzejszym warunkom dotyczącym wydawania pieniędzy.
Negocjacje trwają. Z jednej strony mamy zdecydowaną większość krajów, w tym największe Niemcy, Francję, Hiszpanię i Włochy, które bronią instytucji europejskich i projektu europejskiego, z drugiej kilka krajów określanych jako "oszczędne" - opisywał na Twitterze szef włoskiego rządu Conte.
Kanclerz Austrii Sebastian Kurz ocenił, że do kompromisu wcale nie jest blisko. Wierzę, że możemy mieć porozumienie na tym szczycie. Ale, mimo że to już trzeci dzień, wciąż przed nami daleka droga - przyznał.
Po godz. 15 swoje spotkanie miała Grupa Wyszehradzka, której połowa, czyli Polska i Węgry, starała się przekonać resztę krajów do zmiany zapisów dotyczących powiązania wypłat unijnych funduszy z praworządnością. Na tym tle doszło też do wyrażonych publicznie pretensji przez premiera Węgier Viktora Orbana pod adresem premiera Holandii Marka Ruttego.
Atakuje bardzo mocno, ponieważ według niego Węgry nie respektują praworządności i muszą być ukarane finansowo - skarżył się dziennikarzom na szefa holenderskiego rządu Orban. Jego zdaniem z jakiegoś powodu w tej kwestii Rutte kieruje się większą niechęcią na szczycie UE do Węgrów niż do Polaków.
Premier Luksemburga Xavier Bettel bronił w sobotę popołudniu zapisów w sprawie praworządności. Europa to nie jest supermarket, z którego można wybierać sobie to co się nam podoba. Europa to też wartości - mówił do kamer Bettel.
Wznowienie obrad z udziałem wszystkich 27 liderów krajów UE było planowane jest na godz. 16. Ze względu jednak na przedłużające się rozmowy w małych grupach obrady przesunięto na godzinę 19. Niektórzy spodziewają się, że negocjacje przeciągną się do nocy.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Morawiecki: Nie możemy zgodzić się na propozycję bardzo ogólnej klauzuli dot. praworządności