Jeśli władze Gruzji nie wycofają się z planu przyjęcia ustawy o tzw. agentach zagranicznych, Komisja Europejska może w październiku br. odmówić temu krajowi statusu państwa kandydującego do Wspólnoty - ujawnił amerykański magazyn "Foreign Policy". Gruzja uzyskała ten status w grudniu 2023 roku.

REKLAMA

"Unijne instytucje są gotowe podjąć z Tbilisi bezkompromisową rozgrywkę. W przypadku kontynuacji dotychczasowego kursu polityki przez gruzińskie władze jesienią Komisja Europejska prawdopodobnie nie potwierdzi statusu Gruzji jako państwa kandydującego w dorocznym raporcie na temat krajów objętych procesem akcesyjnym"- powiedział wysoki rangą urzędnik UE dla "Foreign Policy" pod warunkiem zachowania anonimowości.

USA stawiają warunki

Stany Zjednoczone chcą zachęcić rząd Gruzji do wycofania się z planów przyjęcia kontrowersyjnej ustawy o tzw. agentach zagranicznych, uważanej przez dużą część gruzińskiego społeczeństwa i wielu ekspertów za inspirowaną przez Kreml.

"Jeśli ten warunek zostanie spełniony, a władze Gruzji zagwarantują przeprowadzenie w kraju uczciwych i wolnych wyborów, USA mogłyby przystąpić z tym państwem do rozmów dotyczących udzielenia mu preferencji handlowych i pomocy militarnej oraz zaoferowania liberalizacji reżimu wizowego dla gruzińskich obywateli" - poinformował w poniedziałek kongresmen Joe Wilson w rozmowie z portalem Politico.

Wcześniej Biały Dom i Departament Stanu USA ostrzegły rząd w Tbilisi, że przeforsowanie niepopularnej ustawy mogłoby grozić wprowadzeniem przez Waszyngton restrykcji wobec Gruzji i zmusiłoby Stany Zjednoczone do "fundamentalnego przeorientowania" relacji z tym państwem.

"Nie możemy być tak radykalni, jak USA, ponieważ wówczas wysłalibyśmy Gruzinom niewłaściwy sygnał. Mieszkańcy tego kraju pomyśleliby, że odwracamy się od nich plecami w sytuacji, gdy ich jedyną nadzieją jest Unia - przyznał rozmówca "Foreign Policy", reprezentujący jedną z instytucji UE.

Masowe protesty w Gruzji

Od ponad miesiąca w Gruzji trwają masowe protesty przeciwko ustawie o agentach zagranicznych. Według krytyków umożliwi ona władzom zniszczenie społeczeństwa obywatelskiego i wprowadzenie autorytarnego modelu rządów w stylu rosyjskim.

Jak argumentują, w praktyce będzie to też oznaczało powrót do rosyjskiej strefy wpływów, ponieważ już widać, że przyjęcie ustawy wywołuje bezprecedensowy kryzys w relacjach Tbilisi z Zachodem.

Władze Gruzji przekonują, że chodzi im wyłącznie o "przejrzystość i obronę suwerenności". Krytyków swoich działań nazywają "partią globalnej wojny", a o organizację protestu oskarżają "siły zewnętrzne".

Co przewiduje nowa ustawa?

Nowe prawo przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy będą podlegać obowiązkowi zgłoszenia się do rejestru agentów obcego wpływu.

Ministerstwo sprawiedliwości Gruzji będzie mogło pod dowolnym pretekstem przeprowadzać kontrole takich organizacji.

Według oponentów władz ustawa może, podobnie jak w Rosji, zostać wykorzystana do niszczenia opozycji i niezależnych mediów.

18 maja ustawę zawetowała prezydent Salome Zurabiszwili. Partia rządząca ma jednak wystarczającą liczbę głosów, by odrzucić prezydenckie weto.