"Ukraina zgromadziła w swych zbiornikach podziemnych tyle gazu, że nie musi obawiać się prognozowanej przez ekspertów nowej wojny gazowej z Rosją" - napisał dziennik "Kommiersant-Ukraina". Do ostatniego konfliktu między tymi dwoma krajami doszło na przełomie 2008 i 2009 r. W jego wyniku na dwa tygodnie wstrzymano dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.
Główną przyczyną nieporozumień z Rosją są plany Ukrainy, która w 2012 r. zamierza kupić mniej gazu, niż zapisano w umowach. Po głośnych oświadczeniach ukraińskich władz o gotowości do wytoczenia procesów sądowych ws. zmian umów gazowych z Rosją wątpię, by Gazprom poszedł na ustępstwa w tej sprawie - ocenił cytowany przez "Kommiersanta" analityk Maksym Szein.
Ekspert zaznaczył przy tym, że jeśli Kijów nie zgodzi się kupić w 2012 r. przewidzianych kontraktami z Rosją 33 mld metrów sześciennych gazu, Gazprom może całkowicie wstrzymać dostawy tego paliwa dla Ukrainy.
"Kommiersant-Ukraina" uspokaja, że zakręcenie rosyjskiego kurka gazowego nie spowoduje zimnych kaloryferów na Ukrainie. Gazeta przytacza także słowa Jewhenija Bakulina, prezesa państwowego koncernu gazowego Naftohaz, który poinformował, że na początku września w ukraińskich zbiornikach podziemnych znajdowało się ok. 19,2 mld metrów sześciennych gazu.
Dziennik cytuje także premiera Ukrainy, Mykołę Azarowa, który zapewnia, że możliwy konflikt gazowy między jego krajem i Rosją nie odbije się na dostawach do państw Europy Zachodniej. Zabezpieczymy tranzyt gazu dla Europy - powiedział szef rządu.