MSZ w Kijowie zażądało od Rosji śledztwa w sprawie ostrzelania ukraińskiego samolotu wojskowego nad Morzem Czarnym. Ukraina domaga się ukarania sprawców oraz zaprzestania działań wymierzonych w niepodległość i jedność terytorialną ich państwa.
Stronie rosyjskiej przekazano kategoryczny wymóg zaprzestania działań przeciwko niepodległości i jedności terytorialnej Ukrainy, w tym zbrojnych prowokacji w wyłącznej strefie morskiej Ukrainy (...) - głosi wydane w poniedziałek oświadczenie ukraińskiej dyplomacji.
MSZ Ukrainy odniosło się do incydentu, do którego doszło nad wodami terytorialnymi Ukrainy 1 lutego. Samolot transportowy ukraińskich sił zbrojnych został wówczas ostrzelany nad Morzem Czarnym z gazowych platform wiertniczych, zajętych wcześniej przez Rosję.
Zdarzenie miało miejsce pod szelfem Morza Czarnego, w połowie drogi morskiej między Odessą na południu Ukrainy a miejscowością Czarnomorskie na zaanektowanym przez Rosję w 2014 roku Krymie.
Samolot An-26, który odbywał lot szkoleniowy, został ostrzelany z broni strzeleckiej. Maszyna, na której po wylądowaniu znaleziono ślad pocisku, bezpiecznie powróciła do swojej bazy - informował wówczas ukraiński minister obrony Stepan Połtorak. Ekipa samolotu odkryła i udokumentowała działalność aktywnej stacji radiolokacyjnej Federacji Rosyjskiej, która zazwyczaj wykorzystywana jest do naprowadzania rakiet obrony przeciwlotniczej - podkreślał minister.
Z kolei w dowództwie stacjonującej na Krymie Floty Czarnomorskiej podano, że jedna z zajętych przez Rosjan platform przekazała samolotowi An-26 sygnał, by nie zderzył się on z masztem platformy.
W rozmowie z agencją Interfax przedstawiciel sztabu Floty Czarnomorskiej oświadczył, że doniesienia strony ukraińskiej o ostrzale samolotu są "absolutnym kłamstwem". Jego zdaniem ukraiński samolot wykonał nad platformami dwa loty. Podczas drugiego podejścia ukraińskiego An-26, w celu uniknięcia możliwego zderzenia z masztem platformy, pracownik ochrony platformy wiertniczej przekazał cztery sygnały świetlne z pistoletu sygnałowego. Każdy, kto chociaż raz miał w ręku pistolet sygnałowy czy fajerwerki noworoczne, zrozumie bez słów, że żadnego zagrożenia dla samolotu nie było i być nie mogło - mówił.
Rosjanie wykorzystują złoża gazowe na szelfie Morza Czarnego do dostaw gazu na zajęty przez nich Krym. Przeprowadzone w 2016 roku przez Państwową Służbę Geologii Ukrainy badania w południowo-zachodniej części Morza Czarnego wykazały, że tylko na powierzchni 7 tys. metrów kwadratowych znajdują się tam zasoby zawierające nie mniej niż 40 mld metrów sześciennych gazu.
(az)