Przewodniczący ukraińskiego Sądu Konstytucyjnego Iwan Dombrowski zastrzegł, że nie należy się spodziewać szybkiego werdyktu w sprawie legalności dekretu prezydenta Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu.
Choć do rozpatrywania sprawy Sąd Konstytucyjny przystąpił w pełnym składzie (18 sędziów), to – jak zaznaczył Dombrowski – nie będzie w stanie "operatywnie" wydać orzeczenia z powodu licznych wniosków, jakie złożyły strony konfliktu.
Od Sądu Konstytucyjnego wszyscy oczekują teraz konstruktywnej pracy, jednak przy takiej ilości wniosków sąd nie da rady szybko podjąć decyzji w tej sprawie - powiedział, ogłaszając przerwę w posiedzeniu.
Wcześniej wiceminister Ołena Łukasz z urzędu rady ministrów przewidywała, że rozpatrywanie sprawy przez sąd zajmie dwa-trzy dni. Zdaniem komentatorów, werdykt sądu może być niekorzystny dla prezydenta. Analitycy nie wykluczają również, że posiedzenie może być przełożone lub nawet zerwane.
We wtorek rano pod siedzibą Sądu Konstytucyjnego w Kijowie zebrało się ok. 1,5 tysiąca przeciwników rozwiązania parlamentu i kilkaset osób popierających dekret Juszczenki. Porządku strzegły wzmożone siły milicyjne.
Kryzys polityczny na Ukrainie wybuchł na początku kwietnia, kiedy prezydent Juszczenko rozwiązał parlament i wyznaczył przedterminowe wybory. Zgodnie z dekretem szefa państwa, mają się one odbyć 27 maja.
Koalicja Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów uważa, że dekret przeczy konstytucji i domaga się od prezydenta anulowania dokumentu. Juszczenko twierdzi, że w sprawie przedterminowych wyborów nie ustąpi, może jedynie rozmawiać o przełożeniu ich terminu.