Zatrzymania i nieproporcjonalne użycie siły przeciwko pokojowym demonstrantom jest kolejnym poważnym podważeniem wolności słowa, zgromadzeń i zrzeszania się - oceniła rzeczniczka unijnej dyplomacji odnosząc się do zajść w Moskwie.
W sobotę podczas protestu opozycji w rosyjskiej stolicy policja zatrzymała blisko 1400 osób. Według portalu obrońców praw człowieka OWD-Info 77 osób zostało pobitych. Uczestnicy akcji, która według władz była nielegalna, protestowali przeciw niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów w wyborach do władz stolicy.
W wydanym w nocy z soboty na niedzielę oświadczeniu rzeczniczka Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych Maja Kocijancić przypomniała, że prawa podstawowe takie jak wolność słowa, zgromadzeń i zrzeszania się są zapisane w rosyjskiej konstytucji, a UE oczekuje, że będą one chronione.
Jak zaznaczyła zatrzymanych zostało ponad 1000 pokojowych demonstrantów, w tym prominentni przedstawiciele opozycji i dziennikarze, którzy upominali się o wolne i demokratyczne wybory w Moskwie we wrześniu.
Te zatrzymania i nieproporcjonalne użycie siły wobec pokojowych demonstrantów następują po niepokojącej serii aresztowań i nalotów policyjnych na polityków opozycji przeprowadzonych w ostatnich dniach i po raz kolejny poważnie podważają podstawowe wolności słowa, stowarzyszeń i zgromadzeń - podkreślono w oświadczeniu rzeczniczki unijnej dyplomacji.
By wrześniowe wybory samorządowe mogły być uznane za "reprezentujące prawdziwie demokratyczny proces", niezbędne jest stworzenie "warunków równych szans i włączającego środowiska politycznego" - zaznaczono.
Oczekujemy, że władze Federacji Rosyjskiej będą przestrzegały swoich zobowiązań wobec OBWE i innych międzynarodowych obowiązków przeprowadzając nadchodzące wybory samorządowe - napisała Kocijancić.
Według rosyjskiego MSW w proteście uczestniczyło w sumie ok. 3500 osób. Według opozycji liczba uczestników była znacznie większa.
20 lipca jeden z najważniejszych liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny oświadczył, że jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do zarejestrowania wszystkich osób formalnie zgłoszonych przez opozycję, to na sobotę 27 lipca zostanie zwołana demonstracja przed siedzibą władz miejskich. Po tej zapowiedzi doszło do rewizji w domach opozycjonistów i ich zatrzymań.
Over 1,000 detained at unsanctioned #Moscow rally after clashes & attempts to block roadshttps://t.co/2bz74uafXN pic.twitter.com/ecsrw5lN6G
RT_com27 lipca 2019
Nawalny został w środę aresztowany na 30 dni za wzywanie do udziału w sobotniej demonstracji. W niedzielę nad ranem został przewieziony z aresztu do szpitala z powodu - jak twierdzą rosyjskie służby - "ostrej reakcji alergicznej".
Opozycjoniści uważają wrześniowe wybory za istotne, gdyż ich zdaniem dają im one szansę zwiększenia obecności w stolicy, gdzie wspierani przez Kreml kandydaci byli w przeszłości mniej popularni niż w innych częściach kraju.
Polskie MSZ w wydanym w niedzielę oświadczeniu wzywa władze Rosji do "zaprzestania użycia siły wobec pokojowych demonstracji oraz dokonywania arbitralnych zatrzymań".
W obliczu doniesień medialnych o zatrzymaniu ponad tysiąca demonstrantów w Moskwie 27 lipca 2019 roku MSZ RP wzywa władze Rosji do zaprzestania użycia siły wobec pokojowych demonstracji oraz dokonywania arbitralnych zatrzymań - głosi oświadczenie Biura Rzecznika Prasowego MSZ.
Polski resort podkreśla, że "wolność zgromadzeń i wolność wypowiedzi stanowią jedne z podstawowych swobód obywatelskich i politycznych" a "ich zagwarantowanie stanowi obowiązek każdego demokratycznego państwa".
MSZ stoi na stanowisku, że sobotnie wydarzenia "wpisują się w coraz częstsze przypadki łamania praw obywatelskich i zatrzymania prominentnych działaczy opozycji, czy społeczeństwa obywatelskiego". To w obliczu zaplanowanych na jesień wyborów samorządowych w Rosji "napawa społeczność międzynarodową coraz większym niepokojem o poszanowanie międzynarodowych standardów wyborczych" - dodaje.