Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zapowiedziała, że po swoim zwycięstwie w przyszłorocznych wyborach prezydenckich zlikwiduje państwowy koncern paliwowy Naftohaz. W jej ocenie jest to zbędny pośrednik, przez którego rosną ceny gazu dla społeczeństwa.
Tymoszenko zapewniła jednocześnie, że koncern zostanie rozwiązany dopiero wtedy, gdy Rosja spłaci Ukrainie odszkodowania za niedostarczenie uzgodnionych w umowach ilości gazu do tranzytu do odbiorców w Europie Zachodniej.
Jak tylko powiedziałam, że Naftohaz powinien zostać zlikwidowany jako pośrednik na rynku gazu ziemnego, w administracji prezydenta (Petra Poroszenki) napisano instrukcje (dla mediów), że realizuję rosyjski program, że chcę likwidować Naftohaz i pozbawić Ukrainę pieniędzy, które winne jest nam państwo agresor - powiedziała była premier na briefingu w kuluarach Rady Najwyższej (parlamentu) w Kijowie.
Naftohaz jako osoba prawna, a nie jako pośrednik na rynku gazu, będzie funkcjonował dopóki Rosja nie odda każdej kopiejki, którą jest nam dłużna - zaznaczyła. Według Tymoszenko po zlikwidowaniu Naftohazu Ukraińcy będą mogli kupować gaz bezpośrednio od jego dostawców, co pozwoli na - jak podkreśliła - dwukrotną obniżkę cen dla odbiorców indywidualnych.
Koncern Naftohaz Ukrainy jest spółką matką skarbu państwa, która zarządza spółkami zajmującymi się wydobyciem, transportem i przechowywaniem gazu, a także jego dystrybucją.
Pod koniec lutego sąd arbitrażowy w Sztokholmie przyznał Naftohazowi 4,63 mld USD odszkodowania za to, że rosyjski Gazprom nie dostarczył uzgodnionej w umowie ilości gazu do tranzytu. Ukraińska spółka ogłosiła, że biorąc pod uwagę pierwsze orzeczenie, stwierdzające, że Naftohaz ma spłacić zadłużenie wobec Gazpromu, ostatecznie należy się jej od Rosjan 2,56 mld USD. Naftohaz złożył wiosną pozwy w sądach w Holandii, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, domagając się od Gazpromu egzekucji tego długu.
Swój start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Julia Tymoszenko zapowiedziała oficjalnie w czerwcu. 57-letnia polityk będzie ubiegała się o stanowisko prezydenta Ukrainy już kolejny raz. W 2004 roku zrezygnowała z kandydowania w wyborach prezydenckich, popierając w nich Wiktora Juszczenkę.
W 2010 roku przegrała wybory z prorosyjskim kandydatem Wiktorem Janukowyczem; w 2014 roku zbiegł on do Rosji w następstwie zwycięstwa prozachodniej rewolucji godności. W przedterminowych wyborach szefa państwa w 2014 roku Tymoszenko zmierzyła się z obecnym prezydentem Petrem Poroszenką, który zwyciężył w pierwszej turze, zdobywając 54,7 proc. głosów. Drugi wynik uzyskała Tymoszenko, na którą głosowało 12,81 proc. uczestników wyborów.
Była premier stoi obecnie na czele partii Batkiwszczyna (Ojczyzna), która jest w prozachodniej opozycji wobec ekipy rządowej w Kijowie.
Według opublikowanego we wrześniu sondażu kijowskiego Centrum Razumkowa Tymoszenko zajmuje pierwsze miejsce w rankingach przedwyborczych sympatii. Wśród osób, które zamierzają uczestniczyć w głosowaniu, poparcie dla niej deklaruje 12,9 proc. Po niej jest Poroszenko z wynikiem 8,4 proc. Urzędujący prezydent nie poinformował jeszcze, czy będzie ubiegał się o reelekcję.
(az)