Do 582 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które nawiedziło w niedzielę wschodnią Turcję - poinformowały lokalne władze. Spod ruin wydobyło 188 żywych osób. Wstrząsy miały siłę 7,2 stopnia w skali Richtera.
Mieszkańcy, którzy przeżyli kataklizm często koczują na ulicach. Część skarży się, że nie dostała namiotów, choć zbliża się zima. Tureckie władze zapowiedziały, że namioty otrzymają tylko te rodziny, których domy nie nadają się do zamieszkania.
Dają namioty zwolennikom rządzącej partii. Wioskowi przywódcy wydają namioty swoim przyjaciołom i krewnym. Urzędnicy dostają najlepsze namioty - skarżył się 60-letni Kahraman Kaya agencji Reutera. Rząd nie chce dać nam namiotów i musieliśmy dla naszej 14-osobowej rodziny sklecić z materiału własny namiot. Czekamy, aż władze przyjdą i zabiorą sobie nasze zniszczone domy - powiedział jeden z mieszkańców Ercis.
Wicepremier Atalay tłumaczył, że do tej pory rozdano 35 tysięcy namiotów i nie powinno ich brakować. Jednak ludzie twierdzą, że ich dystrybucja była bardzo chaotyczna i część namiotów sprzedawano na bazarach.
Rejon nawiedzony trzęsieniem ziemi jest zamieszkany głównie przez ludność kurdyjską. Według organizacji Czerwonego Półksiężyca trzęsienie ziemi dotknęło co najmniej 50 tysięcy osób.
W piątek w centrum Ercis otwarto apteki, bank i sklepy z częściami komputerowymi. W specjalnych punktach rozdawana jest żywność i pitna woda. Jednak ludzie najbardziej obawiają się nadejścia zimy i spędzenia jej w namiotach.