Po niespokojnej nocy, podczas której w kilku dzielnicach Tunisu płonęły budynki, słychać było strzały, a na ulicach grasowali szabrownicy, rano centrum tunezyjskiej stolicy wyglądało na zupełnie opuszczone - pisze agencja AFP. Polskie MSZ uruchomiło infolinię dla bliskich rodzin Polaków przebywających w Tunezji. Numer telefonu - 48 22 523 94 48.

REKLAMA

Według relacji mieszkańców stolicy Tunisu w kilku dzielnicach miasta grasują bandy, które plądrują i podpalają budynki oraz atakują ludzi. W pobliżu nie było policji.

W centrum miasta wczoraj wieczorem słychać było strzały oraz dźwięk odpalanych granatów z gazem łzawiącym, jednak wg dpa odgłosy ucichły po północy. Nad miastem latają helikoptery z włączonymi reflektorami, patrolujące miasto.

Agencja dpa pisze, że w sobotę rano w płomieniach stał główny dworzec kolejowy w Tunisie, podobnie jak supermarkety. Korespondent Reutera relacjonował, że ludzie ubrani po cywilnemu strzelali na ulicy z nieoznaczonych samochodów w dzielnicy Ettadamen. Na razie ich tożsamość pozostaje niewyjaśniona.

Według relacji świadków, na których powołuje się agencja Reutera, w miejscowości Denden, ok. 19 km od stolicy, ze śmigłowca wysadzono żołnierzy, którzy mają przywrócić porządek na ulicach. Wojsko uruchomiło gorące linie, gdzie można się zgłaszać w razie zagrożenia.

Premier Mohammed Ghannuszi, tymczasowo pełniący obowiązki prezydenta Tunezji, pojawił się w telewizji w transmisji na żywo. Obiecał przywrócenie porządku i spokoju. Poradził też mieszkańcom stolicy, by organizowali się w grupy i razem strzegli swojego dobytku.

Ghannuszi zapowiedział, że w sobotę spotka się z przedstawicielami partii politycznych, w celu stworzenia koalicji rządowej.

Nie wiadomo jeszcze - zauważa Reuters - czy demonstranci zaakceptują przejściowe rządy Ghannusziego ze względu na jego wcześniejsze powiązania z obozem władzy.

W antyrządowych zamieszkach, które wybuchły w grudniu, według władz zginęły dotąd 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66.