Tucker Carlson, gospodarz najpopularniejszego programu publicystycznego w amerykańskiej telewizji, odchodzi z Fox News - poinformowała stacja w poniedziałek. Do rozstania doszło niecały tydzień po zapłacie przez telewizję prawie 800 mln dol. za kłamstwa na temat fałszerstw wyborczych głoszone m.in. w programie Carlsona.
"Fox News Media i Tucker Carlson zgodzili się rozstać. Dziękujemy mu za jego służbę stacji" - napisała telewizja w krótkim oświadczeniu. Dodała, że jego ostatni program został wyemitowany w piątek. Sam Carlson dotąd nie odniósł się do sprawy.
Jak podkreśla "Washington Post", wiadomość o odejściu publicysty jest "szokująca" ze względu na wpływową pozycję, jaką cieszył się prawicowy komentator. Carlson był gospodarzem codziennego programu Tucker Carlson Tonight, który od wielu miesięcy był na czele rankingów najchętniej oglądanych programów publicystycznych w amerykańskiej telewizji.
Powody rozstania nie zostały podane, lecz do ogłoszenia decyzji doszło niecały tydzień po tym, jak Fox News zgodziła się w ramach ugody sądowej zapłacić 787,5 mln dol. producentowi maszyn do głosowania Dominion Voting Systems za kłamstwa wygłaszane na antenie stacji i w trakcie programu Carlsona - o rzekomych fałszerstwach wyborczych z udziałem Dominion.
Według cytowanego przez "Washington Post" anonimowego źródła, powodem były komentarze publicysty na temat kierownictwa telewizji, wyrażone w jego ujawnionych w trakcie procesu wiadomościach i e-mailach.
Z korespondencji Carlsona wynikało też, że wiedział, iż zwolennicy teorii o fałszerstwach wyborczych kłamali, uważał ich za "szalonych", a mimo to nie kwestionował ich twierdzeń w trakcie wywiadów na wizji. Carlson miał też dążyć do zwolnienia reporterki stacji, która sprostowała na Twitterze twierdzenia Donalda Trumpa na ten temat.
Według "New York Times", Carlson był najbardziej wpływowym publicystą konserwatywnych mediów. Podczas prezydentury Donalda Trumpa był uważany za nieformalnego doradcę prezydenta, mimo że - jak wynika z ujawnionych SMS-ów - przyznawał, że go "namiętnie nienawidzi" i uważał, że jego prezydentura była "katastrofą".
Media spekulowały, że publicysta może być przyszłym kandydatem Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich.
Carlson był też najbardziej prominentnym głosem krytykującym pomocy Ukrainie w amerykańskich mediach. Jeszcze przed inwazją sugerował, że Ameryka powinna stać po stronie Rosji, zaś już po agresji wielokrotnie opowiadał się przeciwko pomaganiu Ukrainie. W ostatnim czasie twierdził, że Rosja wygrywa wojnę, powołując się na dane o stratach wojennych ze sfałszowanych dokumentów z przecieku tajnych materiałów amerykańskich służb.