Dwóch karabinierów ochraniających gmach kancelarii premiera Włoch, a także przechodząca kobieta, odniosło rany w strzelaninie wszczętej przez niezrównoważonego mężczyznę. Do ataku doszło, gdy w pałacu prezydenta trwało zaprzysiężenie nowego rządu.

REKLAMA

Sprawca strzelaniny został natychmiast zatrzymany przez siły porządkowe. W czasie szamotaniny, jaka się wywiązała, gdy próbował uciekać, odniósł obrażenia. Zdementowano wcześniejsze informacje o tym, że został ranny z broni palnej.

Włoska agencja Ansa podała, że ogień do karabinierów otworzył chory psychicznie 46-letni mężczyzna z Kalabrii na południu Włoch, mieszkający w Piemoncie. Do karabinierów strzelał z pistoletu małego kalibru, oddał siedem bądź osiem strzałów. Postawiono mu zarzuty próby zabójstwa i nielegalnego posiadania broni.

Ranna została ciężarna kobieta, która znajdowała się wśród przechodniów. Jeden z karabinierów jest ranny w szyję, a drugi w nogę. Życie funkcjonariuszy nie jest zagrożone.

Tymczasem brat agresora powiedział mediom, że wbrew wcześniejszym doniesieniom nie jest on chory psychicznie. Wyjaśnił, że miał on natomiast problemy finansowe; stracił pracę i rozpadło się jego małżeństwo.

Konsekwencje kryzysu finansowego

Komentatorzy podkreślają, że nigdy wcześniej we Włoszech nie doszło do takiego aktu przemocy w dniu zaprzysiężenia rządu. Natychmiast po incydencie wzmocniono ochronę budynków najważniejszych instytucji państwowych w Rzymie.

Wśród polityków pojawiły się głosy, że atak na karabinierów to rezultat klimatu politycznego ostatnich dni we Włoszech. Niektórzy wskazali nawet jako przyczynę zdarzenia strategię populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd. Założyciel ruchu Beppe Grillo w publicznych wystąpieniach nawoływał niedawno do "marszu na Rzym" - z czego potem się wycofał - i mówił o "śmierci republiki", jak nazywał wybór prezydenta Napolitano na drugą kadencję. Grillo apelował do swych zwolenników, by protestowali przeciwko temu.

Grillo napisał na swym blogu w reakcji na falę komentarzy, że jego ruch jest "absolutnie przeciwny przemocy". Wyraził solidarność z siłami porządkowymi. "Mamy nadzieję, że jest to pojedynczy incydent i że taki pozostanie" - dodał.

Strzelanina w chwili zaprzysiężenia nowego rządu

W chwili, gdy doszło do strzelaniny przed kancelarią premiera - Palazzo Chigi, w pałacu prezydenckim, oddalonym o ponad kilometr, trwało zaprzysiężenie powołanego w sobotę rządu Enrico Letty. Dopiero pod koniec ceremonii jej uczestnicy dowiedzieli się o tym, co się wydarzyło. Podczas transmisji z siedziby szefa państwa było widać konsternację i przerażenie na twarzach prezydenta Giorgio Napolitano i premiera Letty oraz 21 ministrów.

Do strzelaniny doszło na oczach dziennikarzy, którzy stali pod kancelarią w oczekiwaniu na Lettę i jego ministrów. Gmach kancelarii premiera Włoch stoi przy publicznym placu, na którym zawsze są setki turystów. Nie jest otoczony żadnymi barierami ochronnymi. Po niedzielnym ataku wzmocniono ochronę pałacu.

Godzinę po incydencie do Palazzo Chigi przybyli z Kwirynału członkowie rządu na pierwsze posiedzenie.