Wielka Brytania nie ma informacji, by kryzys z zakładnikami w Algierii został rozwiązany - podały źródła dyplomatyczne w Londynie. Los wielu porwanych jest nieznany. Tymczasem algierska agencja informowała jeszcze wczoraj o zakończeniu akcji ich uwalniania.

REKLAMA

Według brytyjskich źródeł sytuacja na miejscu "jest bardzo płynna" i od algierskich władz nie napłynęły żadne sygnały, że kryzys został zażegnany.

Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało rano, że dwóch Francuzów, którzy byli w grupie zakładników, odzyskało wolność i jest "całych i zdrowych". Nie sprecyzowano, czy wrócili oni do Francji.

Minister Manuel Valls oświadczył, że w kompleksie zaatakowanym przez islamistów było "bardzo niewielu" Francuzów. Mamy kontakt z dwoma spośród nich, którzy wrócili. Jeżeli chodzi o dwóch pozostałych, jeśli w ogóle byli tacy, nie mamy na razie żadnych informacji - dodał minister w radiu RTL. Zapytany o interwencję algierskich sił, które podjęły próbę odbicia zakładników, odparł wymijająco: W czasie konfrontacji z terroryzmem, kiedy walczymy wspólnie, apeluję o umiar w krytyce. Dodał, że nie wiadomo, czy operacja się zakończyła, a on sam jest "skrajnie ostrożny" w kwestii analizowania sytuacji w Algierii.

Zginęło co najmniej 30 zakładników

Po wczorajszym szturmie algierskich sił specjalnych na kompleks położony w pobliżu granicy z Libią informowano, że zginęło 30 zakładników, w tym kilku obcokrajowców, oraz 11 porywczy. Los co najmniej 22 cudzoziemskich zakładników jest nieznany.

Jeden z francuskich zakładników, cytowany przez agencję Reutera, opowiadał, że przez co najmniej 40 godzin ukrywał się w innym pomieszczeniu niż pozostali obcokrajowcy. Jedzenie dostarczali mu w tajemnicy algierscy koledzy.

Porywacze mówią o 41 cudzoziemcach wśród zakładników

Porywacze, którzy w środę rano zaatakowali kompleks, twierdzą, że w ich rękach było 41 cudzoziemców. Według agencji AP pochodzili oni co najmniej z 10 krajów.

Wśród zakładników było też kilkuset Algierczyków, ale tamtejsze media twierdzą, że większość z nich uwolniono. Norweski koncern gazowy Statoil, jeden z trzech eksploatujących to pole gazowe (obok algierskiego Sonatracha i brytyjskiego BP), podał, że trzech jego algierskich pracowników było zakładnikami. Ponadto porywacze przetrzymywali dziewięciu Norwegów.

Wśród porwanych było też siedmiu Amerykanów, ale tylko dwóch przeżyło szturm algierskich sił specjalnych - podała AP, powołując się na islamistów. Porywacze przetrzymywali też kilku Brytyjczyków, ale dwóch z nich miało zginąć w czasie czwartkowej operacji.

Japońskie władze poinformowały o trzech pracownikach, którzy są bezpieczni, i o 14 innych, których los jest nieznany.

Była też mowa o zakładnikach z Filipin, Malezji, Francji, Rumunii oraz 36-letnim Irlandczyku, który - jak podały irlandzkie władze - jest wolny i bezpieczny.

Terroryści twierdzą, że ich atak był reakcją na rozpoczętą 11 stycznia operację francuskich wojsk na północy Mali, kontrolowanej od wiosny przez islamistów.