Stan czterech mężczyzn, którzy w Wielkiej Brytanii na ochotnika wzięli udział w testach klinicznych leku na raka, nieco się poprawił. Dwóch innych jest w stanie krytycznym. „The Times” napisał, że przeprowadzając badania, lekarze popełnili kardynalne błędy.
Raste Khan, któremu jako jednemu z dwóch ochotników podano zamiast leku placebo, czyli substancję obojętną, relacjonuje to, co działo się w pomieszczeniu jako prawdziwe piekło. - W ciągu zaledwie 20 minut zaczęły się pojawiać efekty uboczne. Pierwszy odczuł je mężczyzna, który zaczął się skarżyć, że jest mu gorąco, zaczął nerwowo chodzić po pokoju, ściskając cały czas głowę w rękach. Nagle gwałtowną fazę reakcji zaczął przechodzić drugi mężczyzna - najpierw zemdlał, potem gdy odzyskał świadomość, zaczął szybko i ciężko oddychać, potem wymiotować, skarżyć się, że głowa pęka mu z bólu. W końcu zrobiło się tak źle, że lekarze poodgradzali wszystkich parawanami - opowiada.
„The Times” pisze, powołując się na ekspertów, że złamane zostały standardy bezpieczeństwa: wszystkim 6 ochotnikom podano tę samą dawkę leku jednocześnie, i że pojawiły się wątpliwości co do wyników testów na zwierzętach. Z nieoficjalnych informacji wynika bowiem, że małpy, na których testowano lek, wykazywały nadwrażliwość, a kilka innych zwierząt zdechło. Pomimo tego, do testów na ludziach jedynie zmniejszono dawkę. Krewni ochotników, którzy w stanie krytycznym trafili do szpitala, są w szoku.
Oskarżenia odpiera niemiecka firma, która prowadziła badania. - Wszystko było prowadzone zgodnie z przyjętymi wytycznymi. Próby na zwierzętach nie wskazywały, że może istnieć jakiekolwiek niebezpieczeństwo przy testach klinicznych - zapewnia przedstawiciel firmy.
Dwoje chorych jest w stanie krytycznym. Ma okropnie spuchniętą twarz. Uszkodzone praktycznie wszystkie ograny - nerki, płuca, wątrobę, serce. Zakłócone jest krążenie krwi. Lekarze starają się sztucznie podtrzymać funkcje tych organów za pomocą różnych maszyn. Powiedzieli mi jednak, że w każdej chwili może umrzeć- mówi bliski jednego z ochotników.
Krew pacjentów jest filtrowana co godzinę, by oczyścić organizm z ewentualnych toksyn. W tej sprawie rozpoczęto międzynarodowe konsultacje, starając się znaleźć ratunek dla mężczyzn. Ponieważ jednak lekarstwo o nazwie TGN1412 było testowane na ludziach po raz pierwszy, lekarze tak na prawdę nie wiedzą, z czym mają do czynienia. Śledztwo w tej sprawie przeprowadzi Scotland Yard.