"W mediach nie mówi się o niczym innym. Od północy w telewizji, mediach społecznościowych i internecie ciągle puszczane są relacje świadków, wypowiedzi policji i rządu" - mówiła w Radiu RMF24 Agnieszka Klessa, Polka mieszkająca w Korei, prowadząca kanał w serwisie YouTube "Pyra w Korei".
Jak mówiła pani Agnieszka w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem, w Korei Południowej to tragiczne wydarzenie jest relacjonowane w mediach przez całą dobę.
W mediach nie mówi się o niczym innym. Od północy w telewizji, mediach społecznościowych i internecie ciągle puszczane są relacje świadków, wypowiedzi policji i rządu - podkreśliła.
Dzielnica Itaewon leży praktycznie w samym sercu Seulu. To taka dzielnica międzynarodowa. Jest tam bardzo dużo obcokrajowców, bardzo dużo restauracji z kuchnią światową, gdzie można zjeść np. coś z kuchni włoskiej czy francuskiej. I jest tam przede wszystkim bardzo dużo klubów i barów - tłumaczyła pani Agnieszka.
Rozmówczyni Krzysztofa Urbaniaka wyjaśniła też, że dzielnica słynęła z imprez halloweenowych jeszcze przed pandemią.
To nie była jedna zorganizowana impreza. Po prostu ludzie szli się bawić do tej dzielnicy. W każdym barze czy klubie były organizowane jakieś wydarzenia halloweenowe - mówiła.
Dodała również, że na imprezach zgromadziła się bardzo duża liczba osób z powodu zniesionych obostrzeń.
Teraz pierwszy raz od czasu pandemii nie ma już nakazu noszenia maseczek na zewnątrz. W zeszłym roku, dwa lata temu był jeszcze zakaz zbierania się w większych grupach. Teraz już tego nie ma. Pojawiają się raporty, że w sumie w Itaewonie było około 130 tysięcy osób - poinformowała pani Agnieszka.
Wydarzenia, do których doszło w nocy z soboty na niedzielę w Seulu, to najtragiczniejszy wybuch paniki w historii Korei Południowej.
Do wybuchu paniki doszło w wąskiej uliczce w słynącej z życia nocnego dzielnicy Itaewon, gdzie bardzo dużo osób bawiło się z okazji Halloween. W panice ludzie tratowali się nawzajem. Zginęły 153 osoby, w tym 97 kobiet i 56 mężczyzn, a 133 zostały ranne. Wśród ofiar śmiertelnych jest wielu nastolatków i 20-latków.
Zginęli także cudzoziemcy pochodzący z 15 krajów, między innymi z Iranu, Uzbekistanu, Chin i Norwegii. Rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina przekazał w sobotę wieczorem, że nie ma informacji, by wśród ofiar lub rannych byli Polacy.
Prezydent Korei Południowej Yoon Suk-yeol ogłosił z powodu tragedii żałobę narodową. Potrwa ona od niedzieli do przyszłej soboty.
Itaewon było kiedyś miejscem, do którego przychodziliśmy, żeby imprezować z okazji Halloween. Myślę, że po wczorajszej tragedii powrót do tej atmosfery zajmie trochę czasu - mówił 25-letni Koreańczyk, cytowany przez agencję Reutera.
W ostatnich miesiącach często przyjeżdżałem w weekendy do Itaewon. Wczoraj nie przyjechałem, bo przypuszczałem, że będzie dużo ludzi. Trochę się martwiłem, że może wydarzyć się coś złego - zaznaczył Sim Gyeong-Bok.
Relacje z miejsca zdarzenia są przerażające. Uczestnicy obchodów Halloween wspominali o chaosie i ratownikach reanimujących poszkodowanych.
Przyszliśmy tu około godz. 22:00. Potem zobaczyliśmy sceny niczym z filmu, rzeczy dziejące się podczas wojny. Ale to było naprawdę. Ratownicy w różnych miejscach reanimowali ludzi. Wszyscy biegali, nie było kontroli nad niczym - mówił Reutersowi uczestnik imprezy.
Festiwale, parady i inne wydarzenia zaplanowane z okazji Halloween w Korei Południowej są odwoływane.
W całym kraju sklepy zdjęły dekoracje halloweenowe i plakaty ogłaszające różnego rodzaju wydarzenia z tej okazji - powiadomiła południowokoreańska agencja Yonhap.
Opracowanie: Anna Helit.