"Niemożliwy powrót chrześcijan do Mosulu" - pod takim tytułem francuski dziennik "Le Monde" publikuje we wtorek dramatyczne świadectwa chrześcijan w Iraku. Katolicka gazeta "La Croix" zaznacza, że "nikt nie wie, czy chrześcijanie wrócą do Mosulu".
Prezes stowarzyszenia Braterstwo w Iraku Faraj Benoit Camurat powiedział w wywiadzie dla "La Croix", że "wyzwolenie Mosulu może skłonić do powrotu chrześcijańskie rodziny, które uciekły z miasta".
Jednak powrót może być bardzo utrudniony przez "lęk przed obecnością uśpionych komórek dżihadystów", ale również przed "niepewnością czy uda się odzyskać ziemię i domy, z których wywłaszczyło (chrześcijan) Państwo Islamskie".
Według rozmówcy "La Croix", w spadku po dżihadystach z Państwa Islamskiego pozostały w Mosulu miny i inne ładunki wybuchowe oraz "mur nieufności, wzniesiony między różnymi grupami mieszkańców - chrześcijanami, jazydami i sunnitami"
Chrześcijańska gazeta "Journal Chretien" przeprowadziła wywiad z Żandark i Ismailem, matką i synem, dwojgiem chrześcijan z Mosulu. Opowiadają oni o zmuszaniu ich przez ISIS do czytania Koranu i modlitw islamskich oraz o torturach jakie spotykały ich za brak pilności religijnej. Musieli również przyglądać się egzekucjom "niewiernych", przede wszystkim szyitów.
Według prowadzącego wywiad "Ismailowi zależy na tym by zaświadczyć, że większość muzułmańskich mieszkańców Mosulu było do nich dobrze nastawiona". Większość nie chciała mieć nic wspólnego z ISIS - gazeta cytuje Ismaila.
Artykuł Helene Sallon we wtorkowym numerze dziennika "Le Monde" rozpoczyna się natomiast od opowieści Abu Maruana, chrześcijanina, do którego ciągle telefonują sąsiedzi, pragnący kupić jego rodzinną posesję we wschodnim Mosulu.
Chcą kupić za ćwierć ceny. Wiedzą, że chrześcijanie tu nie wrócą. Więc, jak to się mówi, kują żelazo, póki gorące - mówi Maruan, cytowany przez wysłanniczkę paryskiego dziennika, która tłumaczy, że w sześć miesięcy po odebraniu dżihadystom wschodniej części miasta, chrześcijanie, których było tam 30 tysięcy, nie powrócili do swych domostw.
To bolesne, ale nie mamy tam przyszłości. Muszę pracować, posyłać dzieci do szkoły i praktykować swoją religię. W Mosulu nie będzie to możliwe - przytacza słowa jednego z nich dziennikarka "Le Monde".
Przypomina, że natychmiast po wejściu do Mosulu w 2014 roku, dżihadyści zaczęli niszczyć wszystko, co wskazywało na obecność chrześcijan. Nasi muzułmańscy sąsiedzi nie potrafili nas ochronić, a niektórzy dołączyli do Państwa Islamskiego - powiedział "Le Monde" Maruan.
Jeszcze bardziej zgorzkniały jest emerytowany nauczyciel, 76-letni Abu Szaker, który "czuje się zdradzony po tym, jak zobaczył swój ograbiony, jak wiele innych chrześcijańskich posesji, dom" - pisze Sallon.
Szaker opowiada, że jego dom został "częściowo spustoszony przez bojowników ISIS, którzy w nim mieszkali". Co zostało, ukradli sąsiedzi. Najwięcej zabrał fałszywy islam, a prawdziwy zabrał resztę - dodaje.
Arcybiskup Kościoła katolickiego obrządku syryjskiego w Mosulu Joan Petros Musz opowiada jak ISIS zaproponowało "ochronę" hierarchom chrześcijańskim. Oznaczała ona "przejście na islam i podatek dla innowierców albo śmierć". Hierarcha powiedział "Le Monde", że "jeśli (chrześcijanie) wrócą, to odbudujemy kościoły". Sallon nie widzi jednak takiej możliwości. Wszyscy przyzwyczajają się do myśli, że w Mosulu nie będzie już chrześcijan - pisze w zakończeniu artykułu.
(az)