Porwanie samolotu Ethiopian Airlines lecącego z Addis Abeby do Rzymu. Tuż po 6 rano Boeing 767 przymusowo wylądował na lotnisku w szwajcarskiej Genewie. Porywacz został zatrzymany a pasażerowie bezpiecznie opuścili maszynę. Okazało się, że samolot uprowadził jeden z pilotów.

REKLAMA

Na pokładzie było około 200 osób. Ani pasażerom, ani załodze nic złego się nie stało. Przez cały lot ich życie nie było zagrożone. Porywacz nie był bowiem uzbrojony.

Zatrzymany porywacz poprosił o azyl w Szwajcarii. To drugi pilot maszyny - 31-letni Etiopczyk. Twierdzi, że czuje się zagrożony w swoim kraju. Przejął kontrolę nad maszyną, gdy pierwszy pilot wyszedł z kabiny do toalety - podała szwajcarska policja. Drugi pilot zamknął się w kabinie, wylądował w Genewie, po czym przez okno opuścił się po linie.

Najprawdopodobniej Szwajcaria nie udzieli azylu mężczyźnie. Jego argumenty bowiem - według władz - nie są przekonujące.

Już o drugiej w nocy, gdy samolot był nad Sudanem, załoga wysłała sygnał informujący o uprowadzeniu. Maszyna kilka razy krążyła nad genewskim portem, nim o szóstej rano dotknęła płyty lotniska. Samolot musiał wylądować, bo kończyło się paliwo. Boeinga na ostatnim etapie eskortowały myśliwce.

Pasażerowie trafili pod opiekę lekarzy i psychologów. Ci, którzy czują się najlepiej, opowiadają teraz policji o przebiegu uprowadzenia. Większość osób nie wiedziała nawet, że maszyna została uprowadzona.

Dopiero po wylądowaniu zorientowała się, że samolot wylądował w Genewie,

a nie w Rzymie.

Lotnisko w Genewie pracuje już normalnie.

/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ DAI KUROKAWA PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA
/ SALVATORE DI NOLFI PAP/EPA / PAP/EPA