To nie był nowiczok. Para, która w ubiegłą niedzielę zatruła się w restauracji w Salisbury, nie była celem ataku bronią chemiczną - oficjalnie już potwierdza brytyjska policja. W sprawie - tak czy inaczej - pojawia się jednak rosyjski trop.
Media na Wyspach publikują wywiad z Rosjanką, która razem z partnerem odwiedziła restaurację w Salisbury. 30-letnia Anna Shapiro jest modelką i córką rosyjskiego generała.
Twierdzi, że razem z mężem została otruta strychniną. Dodaje, że odpowiedzialnym za zamach na jej życie jest prezydent Władimir Putin. W przeszłości kobieta w swoich wypowiedziach krytykowała rosyjskiego przywódcę. Jest przekonana, że próbowano ją zabić.
Brytyjskie służby nie komentują wypowiedzi Rosjanki.
Mąż Rosjanki: 42-letni Brytyjczyk wciąż przebywa w szpitalu. Znaleziono go w toalecie restauracji z ostrymi objawami przypominającymi reakcję organizmu na środek paraliżujący.
W restauracji para zamówiła pizzę i rybę. Po zjedzeniu ryby - według relacji kobiety - jej mąż dostał gwałtownych konwulsji. Modelka uważa, że sprawcami ataku byli agenci Kremla.
Trudno zweryfikować wiarygodność tych wypowiedzi.
Do incydentu w restauracji doszło kilkaset metrów od miejsca, gdzie w marcu tego roku, znaleziono nieprzytomnych: Siergieja Skripala i jego córkę. Zostali oni zaatakowani nowiczokiem.
O otrucie byłego rosyjskiego agenta, brytyjskie władze, oskarżają dwóch Rosjan z GRU. Moskwa zaprzecza tym zarzutom.
Mieszkańcy Salisbury są zaniepokojeni, że w ich mieście wciąż dochodzi do groźnych incydentów.
Najpoważniejszym jak dotąd była śmierć Brytyjki, która przypadkowo zatruła się nowiczokiem porzuconym przez sprawców zamachu na Skripalów.
Jej partner przeszedł zapalenie opon mózgowych i do dziś nie odzyskał w pełni wzroku.
(ug)