Afgańscy Talibowie zapowiedzieli - po kolejnej serii ataków amerykańskich na strategiczne cele w głównych miastach kraju - "umocnienie obrony islamskiego emiratu". Rzecznik Talibów, mułły Abdula Hai Mutmaena przyznał, że Kandahar - gdzie znajduje się główna siedziba Talibanu - stał się celem ataku lotniczego USA. W Afganistanie i Pakistanie są nasi specjalni wysłannicy, którzy na bieżąco informują o sytuacji w tamtym rejonie.
Zdaniem komentatorów naloty na Afganistan, przynajmniej na razie, zamiast osłabiać, umacniają rządzący w tym kraju reżim Talibów. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Talibów postanowiono dodatkowo umocnić wojskowe pozycje i nie dopuścić by amerykańsko-brytyjskie naloty w jakikolwiek sposób zagroziły kryjówce Osamy bin Ladena. Zupełnie inaczej na kolejną falę nalotów zareagował opozycyjny Sojusz Północny. Na północy Afganistanu jest nasz specjalny wysłannik Piotr Sadziński. Posłuchaj jego relacji:
Kolejna fala nalotów wywołała dodatkowy wzrost napięcia w sąsiadującym z Afganistanem Pakistanie. Fundamentaliści islamscy spoza Afganistanu dobitnie demonstrują poparcie dla Osamy bin Ladena i rządzących w Kabulu Talibów. "Będziemy walczyć razem z Talibami i w ich obronie oraz w obronie islamu" – mówią manifestanci. Władze Pakistanu starają się nie dopuszczać do antyamerykańskich demonstracji - do aresztu trafiają kolejni przywódcy radykalnych ugrupowań protalibańskich. Są tam nasi specjalni wysłannicy Przemysław Marzec i Jan Mikruta. Jaka jest w tym momencie sytuacja w tym kraju, o tym w relacji naszych reporterów:
Dżakartańska policja użyła gazów łzawiących i armatek wodnych by rozpędzić agresywnie zachowujący się tłum około 400 demonstrantów, zgromadzonych przed budynkiem ambasady USA. Policjanci oddali także serię strzałów w powietrze. Część demonstrantów, protestujących przeciwko amerykańskim atakom na Afganistan, koczuje pod bramami ambasady USA od niedzieli. Tego dnia islamscy radykałowie wezwali w Dżakarcie do oblężenia amerykańskiej placówki. Islamiści żądają zerwania przez rząd w Dżakarcie stosunków dyplomatycznych z Waszyngtonem i potępienia w ten sposób amerykańsko-brytyjskich ataków na Afganistan.
Do protestów przeciwko wojnie doszło też w Nowym Jorku i Londynie. Garstka przeciwników ataków odwetowych na Afganistan, zebrana na nowojorskim Times Square wznosiła okrzyki "Hej George, przyznaj, że twoja wojna to wojna rasistowska", "Wojna niczego nie rozwiąże". Ich zdaniem tak naprawdę celem nalotów na Afganistan wcale nie są terroryści: "W tej wojnie chodzi o umocnienie dominacji Stanów Zjednoczonych w regionie, także o kontrolę nad ropą".
Demonstrowano też w stolicy Korei Południowej, Seulu: "Według mnie to bardzo negatywny rozwój sytuacji. Amerykański rząd powinien był dłużej odczekać, bardziej dogłębnie rozważyć całą sytuację. Myślę, że zbyt pochopnie podjęli decyzję i to mnie martwi" – mówili manifestanci.
foto RMF
09:45