Tajemnicze zaginięcie chińskiego miliardera w Hong Kongu. Jeden z najbogatszych ludzi w Państwie Środka Xiao Jianhua był po raz ostatni widziany w zeszłym tygodniu w luksusowym hotelu. Według "Financial Times" mężczyzna prawdopodobnie został uprowadzony przez chińskie służby.
Media zauważają, że sprawa podobna jest do zeszłorocznych porwań pięciu pracowników księgarni w Hong Kongu, gdzie dystrybuowano plotki o chińskich liderach. Wówczas krytykowano Chiny, że łamią konstytucję Hong Kongu, według której służby podlegające Pekinowi nie mają prawa działać na terenie dawnej brytyjskiej kolonii.
Rząd w Hong Kongu bada sprawę, jednak sytuacja jest niepokojąca. Wszystko co możemy zrobić, to prowadzić śledztwo. Stawia to rząd w dziwnej pozycji - powiedziało anonimowe źródło w rozmowie z mediami.
Sprawa jest o tyle dziwna, że Jinhua nie odpowiada na telefony, jednak kilka dni temu na mediach społecznościowych jego firm opublikowano oświadczenia, w których zaprzeczano, że doszło do porwania. Ja, Xiao Jinhua, leczę się z choroby poza granicami naszego kraju - miał napisać w jednym z nich. Miliarder zaznaczał też, że nie został porwany. W innym wpisie zaprzeczał, jakoby zrobił cokolwiek, by narazić się Komunistycznej Partii Chin i nie pracuje z "żadną siłą opozycyjną ani organizacją". Oba wpisy wkrótce jednak zniknęły.
Policja w Hong Kongu pod koniec stycznia została poproszona o pomoc w sprawie, jednak dzień później krewni Jinhua wycofali się.
Xiao Jinhua miał zostać uprowadzony z hotelu Four Seasons w Hong Kongu i zawieziony z powrotem do Chin. Miliarder jest blisko związany z wysoko postawionymi chińskimi urzędnikami, w tym z prezydentem Xi Jinpingiem. W 2016 roku uznano go za 32. najbogatszego Chińczyka. Jego majątek wycenia się na prawie 5,97 miliardów dolarów.
(az)